Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina trudniejsza niż seks

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Co się dzieje na zajęciach wychowania do życia w rodzinie, potocznie nazywanych lekcjami seksu? Najczęściej wieje nudą, czasem groteską. Wybrańców przez meandry ludzkich uczuć i seksualności prowadzą zapaleni pedagodzy. Większość uczniów - utrudzeni nauczyciele, którzy potrzebują kilku godzin do pensum.

Co się dzieje na zajęciach wychowania do życia w rodzinie, potocznie nazywanych lekcjami seksu? Najczęściej wieje nudą, czasem groteską. Wybrańców przez meandry ludzkich uczuć i seksualności prowadzą zapaleni pedagodzy. Większość uczniów - utrudzeni nauczyciele, którzy potrzebują kilku godzin do pensum.

<!** Image 2 align=none alt="Image 198680" sub="Wszystko wiedzą, bo „mogą sobie wygooglać”. Trafić do nastolatków mówiąc o uczuciach, dojrzewaniu i seksie nie jest prosto. Na zdjęciu - lekcję w I LO w Toruniu prowadzi Małgorzata Bogucka-Pabian. [Fot. Jacek Smarz]">14 godzin w ciągu roku - tyle przewiduje program. Uczniowie szkół podstawowych i ponadpodstawowych powinni na tych zajęciach zdobywać wiedzę m.in. o życiu seksualnym człowieka, świadomym i odpowiedzialnym rodzicielstwie, o wartości rodziny, życiu w fazie prenatalnej oraz świadomej prokreacji. A także nauczyć się rozróżniać, analizować i wyrażać uczucia. Ufff...

A jak wyglądają „wudeżety” w praktyce?<!** reklama>

Miłość przespałam, ciążę nie

Dorota, lat 15, gimnazjalistka z Torunia: - Gdy nie ma któregoś z nauczycieli, na lekcję przychodzi w zastępstwie nasza pani psycholog. Teoretycznie prowadzi te „wudeżety”, ale tak naprawdę nikt jej nie słucha. W zeszłym roku trafiły nam się trzy takie godziny. Na pierwszej rozmawialiśmy o samoocenie. Aby ją podnieść, pod koniec lekcji pisaliśmy na kartkach dobre cechy naszych charakterów. Na drugiej było o miłości, ale nie słuchałam wtedy, więc nic nie pamiętam. Na trzeciej była mowa o ciąży. Co zrobić, gdy zajdziemy w ciążę będąc niepełnoletnimi, zakłopotanymi dziećmi. Żal.pl.

<!** Image 3 align=none alt="Image 198680" sub="Na „wudeżetach” może być ciekawie. Warunek: fachowo i bez indoktrynacji, bo to zniechęca. [Fot. Jacek Smarz]">Karolina, lat 15, gimnazjalistka z Torunia (inna szkoła). - U nas nuda. Babka od WOS-u puszcza nam jakieś kreskówki o dojrzewaniu dziewczynek i chłopców (widziałam to już w podstawówce). Większość gada, czyta i robi ściągi. Zero dyskusji. Zero pytań. Filmik leci, a babka uzupełnia dziennik. Albo w ogóle daje nam „godzinę wolną”.

Jakub, lat 17, licealista z Bydgoszczy. - Nie chodzimy z kumplami na te zajęcia, bo są nieobowiązkowe. W pierwszej klasie facetka od WOS-u próbowała coś tam prowadzić, ale szybko spauzowała. Nikt normalny nie będzie marnował czasu na takie bzdety. Jak chcę się czegoś dowiedzieć, to sobie wygooglam.

Aneta, lat 15, gimnazjalistka z Bydgoszczy: - U nas kobieta się stara. Przez trzy lata mieliśmy już lekcje o miłości, przyjaźni, aborcji, eutanazji, ciąży. Tyle pamiętam. Ostatnio była burza mózgów na temat aborcji. Każdy mógł się wypowiedzieć.

Karina, lat 15, gimnazjalistka z Brodnicy: - Tematy mamy od Sasa do Lasa. Ostatnio była prezentacja o tym, jak pornografia wpływa na człowieka. Wcześniej - o subkulturach. Myślałam, że padnę, jak babka odczytała z wikipedii, że „emo” to odłam punk rocka.

HIV przez głęboki pocałunek

- Proszę pani, ale my już wszystko wiemy. Po co nam te lekcje? - takim pytaniem najczęściej zaczynają cykl zajęć z wychowania do życia w rodzinie uczniowie klas pierwszych I LO w Toruniu.

- Spokojnie. Postaramy się tę wiedzę uporządkować - odpowiada im Małgorzata Bogucka-Pabian, szkolna pedagog, od lat prowadząca „wudeżety”.

I w praniu wychodzą różne kwiatki. Choćby to, że wirusem HIV można zarazić się „przez ślinę” albo „przez głęboki pocałunek”. Albo, że nikotyna w ciąży to „nic takiego”. Więc metodycznie, krok po kroku Małgorzata Bogucka-Pabian stara się przekazywać jak najwięcej informacji. Do tego - nie indoktrynując („zawsze powtarzam, że nie jesteśmy na religii, że mam ich rzetelnie informować”), nie nudząc i nie wywierając presji. W końcu to lekcje nieobowiązkowe, bez ocen. Niektórym nauczycielom to wadzi, bo są przekonani, że ocenianie podniosłoby rangę przedmiotu. Ona zaś uważa, że licealiści i tak mają dociśniętą śrubę i naprawdę nie potrzebują kolejnego stresującego przedmiotu. Tym bardziej w tak delikatnej materii.

Gdyby czas był z gumy, ona - perfekcjonistką, a uczniowie zawsze chętni do współpracy, realizowałaby cały obszerny program. W klasie pierwszej - o poczuciu własnej wartości, konstruktywnej krytyce, różnych światach kobiet i mężczyzn, zmianach społeczno-obyczajowych na przestrzeni pokoleń, różnicach między miłością a przyjaźnią, odpowiedzialnym planowaniu rodziny.

W klasie drugiej - wszystko o rozwoju psychoseksualnym (od seksualnej normy, przez dewiacje po seksoholizm). W trzeciej - przygotowanie do świadomego rodzicielstwa. A wszystko to przy 14 godzinach zajęć przewidzianych na rok.

Szkolna rzeczywistość nie jest jednak idealna i Małgorzata Bogucka-Pabian stara się być elastyczna. - Czasem warto odejść od programu, jeśli uczniowie sami zgłaszają potrzebę przegadania zupełnie innego, ale pilnego dla nich tematu - podkreśla.

I może dlatego o prowadzenie przez nią „wudeżetów” zabiegają też inne toruńskie szkoły.

Cały ten seks...

Dziś ma lekcje w II g - klasie o profilu europejskim, która realizuje m.in. rozszerzony program nauczania geografii. Tylne ławki grają więc na dwa fronty. Uczestniczą w zajęciach pt. „Psychiczna dojrzałość do małżeństwa” i przygotowują „pomoce naukowe” do sprawdzianu z flory i fauny całego globu.

Praca odbywa się w grupach. Każda dostaje kopertę z karteczkami. Na nich wypisano ludzkie cechy. Zadanie na pierwszy rzut oka jest proste - należy podzielić je na pozytywne i negatywne. Ale taka „umiejętność znoszenia przykrości” budzi już wątpliwość. Bo czy dobrze będzie układało się w małżeństwie, w którym jedna strona posiadła i niezłomnie trenuje tę umiejętność? Albo to „postępowanie według sztywno ustalonych zasad”. Czy będzie fajnie, jeśli On codziennie będzie Jej powtarzał, że „mamusia to koszule prasowała inaczej”?

Jest dyskusja. Jest dojście do konsensusu. Nawet tylne ławy się włączają.

Przez 10 lat, od kiedy Małgorzata Bogucka-Pabian pracuje jako pedagog, młodzież zmieniła się bardzo. - Wbrew pozorom, to nie zagadnienia dotyczące czystej seksualności są dla mnie wyzwaniem - mówi. - Kryzys rodziny, moda na bycie singlem, konsumpcyjne podejście do życia i instrumentalne podejście do seksu („równa się przyjemność i tyle”) sprawiają, że najtrudniej z młodzieżą rozmawiać o małżeństwie i rodzinie. Bo coraz częściej kwestionują ich sens, bo nie mają wzorców z domu. Skoro, jak sami mówią, w wielu domach już nawet w niedzielę nie siada się wspólnie do posiłku, to od czego tu zaczynać?

Seks natomiast mają w małym paluszku, bo - jak się im wydaje - wszystko znajdą w Internecie. Nauczyć młodych selekcji informacji z medialnego szumu - to jest dopiero wyzwanie. - Jestem od tego, by postawić im kilka drogowskazów - kończy pedagog.

Wuefista też potrafi

„Wudeżety” prowadzą w szkołach najróżniejsi nauczyciele. Historycy, biolodzy, filolodzy, katecheci, wuefiści... Niestety, bardzo często bez inwencji i zapału, a tylko po to, by dobić kilka godzin do pełnego etatu.

- Kurs nauczania „Wychowania do życia w rodzinie” obejmuje u nas 270 godzin. Zajęcia odbywają się w piątkowe popołudnia i soboty. Mamy sporo dojeżdżających nauczycieli spoza województwa, choć generalnie obecnie zainteresowanie jest średnie. Uczy się 20-osobowa grupa - mówi Ewelina Dębczyńska z Centrum Kształcenia Kadr Bydgoskiego Zakładu Doskonalenia Zawodowego. - Kurs kosztuje 1200 zł. Około 30 proc. nauczycieli opłaca go (w całości lub częściowo) pracodawca. Pozostali płacą z własnych kieszeni.

Zamiast kursu można zdecydować się na podobne studia podyplomowe, np. w bydgoskiej Wyższej Szkole Gospodarki. W programie zajęć, prócz teorii, są też wówczas praktyki pedagogiczne.

Znawcy tematu podkreślają jedno: w przypadku „wudeżetów” osobowość nauczyciela ma kluczowe znaczenie. Bez inwencji, wiarygodności i charyzmy nie poradzi sobie z wyzwaniem, jakim jest prowadzenie tych zajęć. Nieobowiązkowych i bez ocen.

PS Imiona uczniów, na ich prośbę, zostały zmienione.


Warto wiedzieć

W domu o seksie? Bardzo rzadko

Tylko garstka nastolatków może o seksie spokojnie rozmawiać z rodzicami. 65 proc. rodziców w ogóle nie rozmawia z dziećmi na temat inicjacji seksualnej. Gdy dowiedzą się, że dziecko ma już za sobą swój „pierwszy raz”, reagują agresywnie - wynika z badań Grupy Edukatorów Seksualnych „Ponton”

Ci, którzy szczęśliwie porozmawiać o tym mogą, twierdzą, że dyskusje te w większości wcale nie są dla nich satysfakcjonujące.

Połowa ankietowanych przez „Ponton” nastolatków nie otrzymała od rodziców żadnych informacji na temat antykoncepcji. Jedna trzecia nie może nawet porozmawiać z mamą lub tatą o swoim chłopaku lub dziewczynie.

__

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!