Wciąż w formie, wciąż
uwielbiany. Szkocki wokalista udowodnił, że jako artysta nie
powiedział jeszcze swojego ostatniego słowa.
- Po ile te koszulki? Po
100 zł? A co takie drogie? Każda sygnowana unikalnym autografem
Stewarta? Nie? – zdziwione twarze zaglądających do stoiska z
pamiątkami można było zauważyć co chwilę. Na kilka minut przed
rozpoczęciem wydarzenia poza koszulkami z trasy koncertowej artysty
pozostały już tylko kilkustronicowe albumy z fotografiami wokalisty
za 70 zł oraz albumy promujące jego koncert na Motoarenie za 20 zł.
Kolorowe efektowne
wizualizacje rozbłysły na scenie na kilka minut przed godz. 21.
Muzycy poubierani w czarne garnitury i przyciągający oko żeński
chórek. Gdy tylko dołączył do nich Rod Stewart ręce publiczności
na murawie powędrowały z radości w górę. Pomarańczowa
marynarka, lakierki, i biały mikrofon. Stewart przebierał się
zresztą podczas koncertu kilkakrotnie. Najważniejsze było jedna to
co i jak śpiewał.
"Tonight's
the Night", „Baby Jane”, „First
Cut is the Deepest”, „Maggie May”, nieco odmiennie zaaranżowana
wersja “Downtown Train”, „Rhythm of my Heart”, „Do You
Think I’m sexy”, a nawet kojarzone przede wszystkim z Bonnie
Tyler “It's a heartache”. Stewart sypał przebojami jak z
rękawa. Choć publiczność znała wszystkie piosenki, to jednak
momentami ciężko jej było włączyć się do wspólnego śpiewania.
Mimo zakazu
fotografowania, flesze na stadionie błyskały cały czas. Nawet
jeden z toruńskich posłów łamał ten zakaz ochoczo naciskając
spust migawki. Po kilku utworach podryguje już cały stadion. Pod
sceną fani z napisem „Rod! Dziękujemy ci za koncert w Gdańsku!
Dziękujemy za Toruń”. Na białej podkoszulce jedna z dziewczyn
niebieskim pisakiem wypisała sobie na piersi „Najpiękniejsze
dziewczyny są z Polski!”.
<!** reklama>
Stewart tylko raz
pozwolił sobie, aby usiąść. Cały czas tańczył po scenie.
Żartował pokazując na telebimie czy to swoją rodzinę, czy
zwierzęcego pupila. Na zakończenie „Rhythm of my Heart”
wyświetlono biało-czerwoną flagę. Podczas finałowego “Hot
Legs” – piłki z autografem Roda Stewarta poleciały w stronę
publiczności. Bis tylko jeden: „Sailing”. Koniec? Tak szybko?
Grali prawie dwie godziny.
Zobacz galerię: Rod Stewart zahipnotyzował fanów