Druga runda Długodystansowych Mistrzostw Świata (WEC) nie poszła po myśli włoskiego zespołu z polskim wsparciem. Louis Deletraz zajął czwarte miejsce w kwalifikacjach, ale ich część stracił przez utknięcie w żwirze. Lorenzo Colombo, który rozpoczął wyścig na Spa-Francorchamps, szybko zyskał dwie pozycje, ale wkrótce dobre wieści się skończyły.
Głównie za sprawą obfitego deszczu, z którym w przeciwieństwie do rywali, Prema nie potrafiła sobie poradzić. Wtedy za kierownicę prototypu Oreca-07 wskoczył Kubica. Mimo zmiany opon na deszczowe, samochód i tak miał widoczne kłopoty z przyczepnością.
- Nie był to łatwy wyścig i i nie było w nim wiele pozytywów - surowo podsumował 37-letni Kubica w komunikacie prasowym zespołu. - Wszystko było zbyt trudne i skomplikowane, by mogło być prawdziwe. Musimy przeanalizować, co poszło nie tak i czy nie mieliśmy jakichś problemów z autem. W wyścigu były momenty, w których nie mieliśmy żadnej przyczepności. Louis i ja mieliśmy za to duże wibracje na kierownicy, więc prawdopodobnie coś jednak musiało być nie tak. Prawdopodobnie był to mój najtrudniejszy dzień za kółkiem. Kiedy padało, miałem większe problemy z utrzymaniem samochodu na torze niż jazda po oblodzonych odcinkach Monte Carlo na slickach!
Do kompletu kłopoty miał Deletraz, który wypadł z toru, uszkadzając auto. Dodatkowa wizyta w alei serwisowej kosztowała zespół kolejne miejsca. Ostatecznie Prema Orlen Team zajął siódme miejsce w swojej kategorii - LMP2. Natomiast polski zespół Inter Inter Europol Competition - startujący w tej samej klasie - ponownie nie ukończył rywalizacji. Tym razem Alex Brundle stracił przyczepność na mokrym torze i uszkodził w aucie koło.
Kolejna runda odbędzie się w dniach 11-12 czerwca i będzie to legendarny 24-godzinny wyścig Le Mans.
