Po tym jak kilka dni przed planowanymi wyborami prezydenckimi, Państwowa Komisja Wyborcza, oznajmiła, że niemożliwe jest ich przeprowadzanie, pojawiły się pytania o koszty wydrukowania pakietów wyborczych, które rozprowadzać miała Poczta Polska, podlegająca ministrowi aktywów państwowych Jackowi Sasinowi.
Lider PO Borys Budka zaapelował wówczas do premiera Mateusza Morawieckiego, żeby zdymisjonował ministra Sasina i „wyszedł z twarzą” z całej sprawy.
Jednocześnie Budka poinformował, że klub Koalicji Obywatelskiej złoży w Sejmie wniosek o wotum nieufności dla Sasina. W jego ocenie wicepremier, przygotowując wybory prezydenckie, naraził budżet państwa na olbrzymie straty. Owy wniosek będzie rozpatrywany w czwartek wieczorem, ale jest niemal pewne, że nie przejdzie w głosowaniu.
Sam minister aktywów państwowych wiele razy powtarzał, że zarzuty wobec niego są „całkowicie niezgodne ze stanem rzeczywistym”, a opozycja sama wielokrotnie apelowała o przełożenie terminu wyborów.
Biedroń wystawia rachunek Sasinowi
- Musi nadejść czas w którym politycy zaczną płacić za swoje błędy i zaniechania – mówił w czwartek na konferencji prasowej kandydat Lewicy na prezydenta Robert Biedroń.
Podkreślił, że odnosi wrażenie, iż przez ostanie 15 lat rządów prawicy w Polsce „zaczęliśmy się przyzwyczajać do tego partactwa, za które na koniec dnia, to nie politycy płacą cenę, ale zwykli ludzie”. - PiS utopił aż 68 mln pieniędzy podatników. Nie możemy przejść obok tego faktu obojętnie (…)Im zbyt długo nie udaje się gospodarować naszymi pieniędzmi i unikać odpowiedzialności – mówił.
Kandydat Lewicy na prezydenta wyliczał, że za prawie 70 mln zł mogliśmy kupić 4 mln obiadów dla dzieci w szkołach, kupić 1000 respiratorów, czy wybudować 12 żłobków.
- W imieniu polskiego społeczeństwa wysyłamy do ministra Sasina fakturę opiewającą na prawie 70 mln zł, za które minister Sasin wydrukował nikomu niepotrzebnych 30 mln kart do głosowania, które trafią na makulaturę - powiedział Biedroń.
Dodał, że jeśli minister Sasin nie zapłaci przesłanej faktury w terminie, to stanie pan przed Trybunałem Stanu „za niegodziwość i niegospodarność”.
Niedoszłe wybory kosztowały Pocztę Polską 68 mln zł
Portal tvn24.pl dotarł do faktur, które w związku z organizacją wyborów prezydenckich 10 maja Poczta Polska podpisała z czterema firmami.
„Łączna kwota umów, które Poczta Polska zawarła w związku z przygotowaniami do wyborów, a do których udało nam się dotrzeć, to 68 896 820 złotych. Z naszych informacji wynika, że z tego zapłacono już 26 495 620 złotych" - czytamy w tvn24.pl.
Według jego ustaleń dwie największe umowy podpisane 18 kwietnia i dotyczyły usługi polegającej „na skompletowaniu pakietów wyborczych w wyborach Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej urządzanych w 2020 r.”.
Jak poinformował portal jedna firma miała za skompletowanie milionów pakietów otrzymać 24,64 mln zł netto (30,30 mln zł brutto), druga - 25,28 mln zł netto (31,09 mln zł brutto. Z dokumentów wynika, że pierwsza firma otrzymała dotąd 7 mln zł, druga - 12 mln zł.
Z kolei umowa z trzecią firmą miała dotyczyć dostarczenia urn wyborczych i opiewać na 1,91 mln zł netto (2,35 mln zł brutto). Faktury miałyby już być zapłacone.
Natomiast ostania umowa miała dotyczyć worków. Tvn24.pl podał, iż z jego informacji wynika, że w owych workach miały być przewożone głosy. Umowa miała zostać podpisana 23 kwietnia i opiewać na 4,18 mln zł netto (5,14 mln zł brutto), zaś należność ma już być uregulowana.
Sasin: Może opozycja podzieli się tymi kosztami nieodbytych wyborów?
DO sprawy pieniędzy wydanych przez Pocztę Polską Jacek Sasin odniósł się w środę na antenie RMF FM. Minister zasugerował, że do kosztów nieodbytych wyborów powinna dołożyć się opozycja. - Normalnie tego typu rzeczy, jak koszty wyborów, reguluje budżet państwa. Ale tak obserwuję to wszystko, co się dzieje wokół wyborów. Opozycja cały czas trąbi i chwali się, że te wybory nie odbyły się i to jest ich wielki sukces, że te wybory zablokowali. Może się podzielą tymi kosztami nieodbytych wyborów? Wyborów, które zgodnie z Konstytucją i zarządzeniem Marszałek Sejmu powinny odbyć się 10 maja – mówił.
Wicepremier podkreślił też, że PO nigdy nie dbała o budżet państwa, a przykładem tego może być organizacja referendum za ponad 70 mln zł, gdzie w głosowaniu udział wzięło tylko 8 proc. uprawnionych osób.
Jacek Sasin odniósł się również do wniosku opozycji o wotum nieufności wobec siebie, stwierdzając, że „nie robi on na nim większego wrażenia”. - Od 4,5 roku słyszę, że będziemy wszyscy siedzieć (…) Dobrze by było, żeby politycy trafiali do więzienia wtedy, kiedy popełniają przestępstwa. To byłoby normalne. W tym wypadku mówienie o więzieniu czy jakiejkolwiek odpowiedzialności karnej jest kompletną bzdurą. Wszystkie działania podejmowane były w oparciu o przepisy prawa, ustawę, za którą głosowali również posłowie PO – mówił.