Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Retro: Nie wrócili do więzienia z przepustki

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Ta sprawa postawiła na nogi całą bydgoską policję. Morderców tropiło przez dwie doby ponad stu funkcjonariuszy.

Ta sprawa postawiła na nogi całą bydgoską policję. Morderców tropiło przez dwie doby ponad stu funkcjonariuszy.

<!** Image 3 align=right alt="Image 212510" sub="Starsze samotne osoby były w niebezpieczeństwie, gdy na początku lat 90. 32-letni złoczyńcy nie wrócili do więzienia. FOT. thinkstock">Zaczęło się wszystko 19 stycznia 1993 roku po południu, kiedy około godz. 16 sąsiedzi zaniepokojeni brakiem dawania znaków życia przez 69-letniego Kazimierza M., który od tygodnia mieszkał samotnie, gdyż jego żona wyjechała poza Bydgoszcz, zajrzeli do skromnego domu przy ul. Toruńskiej, gdzie Kazimierz mieszkał. Widok, który tam zastali, solidnie nimi wstrząsnął. W mieszkaniu panował przerażający bałagan, a właściciel leżał na podłodze. Ręce i nogi miał skrępowane, a wokół szyi wielokrotnie owinięty szalik. Nie dawał żadnych oznak życia. Zgon Kazimierza M. potwierdził wezwany lekarz pogotowia. Jak wykazała później sekcja zwłok, przyczyną śmierci było uduszenie. Dla wezwanych policjantów jasne było od pierwszej chwili, że w mieszkaniu doszło do zabójstwa.

Byli tutaj tacy dwaj

Na szczęście, poszukiwań sprawcy bądź sprawców nie trzeba było rozpoczynać od zera. Tego dnia mieszkańcy ul. Toruńskiej oczekiwali w swoich domach na wizytę księdza po kolędzie. Szybko znaleźli się świadkowie, którzy widzieli dwóch obcych mężczyzn, kręcących się po okolicy. Podawali się oni za kominiarzy, odwiedzili kilka mieszkań pod pretekstem sprawdzenia kominów, szybów wentylacyjnych bądź pieców. Jak się później okazało, czynili to w zamiarze dokonania rabunku w którymś z mieszkań.

<!** reklama>

W ten sposób trafili do sąsiadów Kazimierza M., od których dowiedzieli się, że sąsiad właśnie jest sam. To była dla nich wymarzona okazja.

Po Bydgoszczy rozesłano natychmiast mnóstwo patroli, szukających dwóch mężczyzn. Sporządzono rysopisy, sprawdzano wszystkie znane meliny i schowki, intensywnie prowadzono działania operacyjne. Bez rezultatu.

Jeden w szafie, drugi w kanapie

Następnego dnia, 20 stycznia, w południe, kolejny sygnał postawił na nogi całą bydgoską policję. Tego dnia o godz. 10.30 do mieszkania 78-letniej Heleny C. przy ul. Szubińskiej wszedł nieznajomy mężczyzna, przedstawiając się jako pracownik administracji z zadaniem sprawdzenia przewodów wentylacyjnych. Zaraz po wejściu do mieszkania obcy zaatakował staruszkę, związał jej ręce i nogi, po czym zrabował 680 tys. inflacyjnych złotówek, drobną sumę w niemieckich markach i radio wartości 200 tys. zł, a następnie ulotnił się.

Te dwie sprawy policja natychmiast ze sobą połączyła. Rozpoczęła się wielka obława. Jednak dopiero w czwartkowe popołudnie policja otrzymała sygnał, który okazał się właściwym tropem. Po wejściu do wskazanego mieszkania na Szwederowie znaleźli obu podejrzanych. Jeden z nich schował się w szafie, drugi w... kanapie.

Zabójcami Kazimierza M. okazali się dwaj 32-letni mężczyźni, Włodzimierz Ł. i Zbigniew S. Pierwszy z nich był mieszkańcem Bydgoszczy, karanym w przeszłości za kradzieże z włamaniem. Od listopada przebywał na przepustce z zakładu karnego. Miał wrócić zaraz po świętach, ale postanowił przedłużyć sobie pobyt na wolności. Z kolei Zbigniew S. był grudziądzaninem z trzema wyrokami na koncie. I on nie wrócił za kraty z przepustki.

Obydwaj mężczyźni poznali się na początku stycznia w Bydgoszczy za sprawą wspólnej znajomej. Ponieważ musieli się ukrywać, by zdobyć środki do życia, zaplanowali serię napadów na starsze, samotne osoby. Włodzimierz Ł. mieszkał kiedyś przy ul. Toruńskiej, dobrze znał także okolice placu Poznańskiego i początkowego odcinka ul. Szubińskiej. Tam właśnie postanowili rozpocząć swoją działalność.

Podczas procesu, który odbył się jesienią 1993 roku przed Sądem Okręgowym w Bydgoszczy, okazało się, że na Helenę C. napadł tylko grudziądzanin, gdyż Włodzimierz Ł. obawiał się, że będzie rozpoznany. Natomiast Zbigniew S. był autorem planu napadu na 69-latka, mieszkającego przy Toruńskiej, i on też go skrępował, udusił natomiast Włodzimierz Ł., który przestraszył się, że może być ofierze znany.

Sąd skazał zabójcę na karę 25 lat pozbawienia wolności, zaś jego kompana na 15 lat izolacji od społeczeństwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!