Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Reprywatyzacja po bydgosku. Kombatantka Władysława Balbuza odzyskała ziemię, a teraz grozi jej eksmisja

Grażyna Ostropolska
- Takich represji, jakich dziś doświadczam, nie doznałam nawet od ubeków! - mówi Władysława Balbuza
- Takich represji, jakich dziś doświadczam, nie doznałam nawet od ubeków! - mówi Władysława Balbuza Tomasz Czachorowski
- To skandal! Każą mi zwrócić pół miliona złotych za to, co zostawiła na moim gruncie rzemieślnicza spółdzielnia „Renobud”. Jakim prawem, skoro NSA nakazał prezydentowi Bydgoszczy, by oddał mi tę nieruchomość nieodpłatnie?

Tym gorzkim słowom Władysławy Balbuzy, honorowej prezeski Związku Więźniów Okresu Stalinowskiego, towarzyszy komentarz: - Takich represji, jakich dziś doświadczam, nie doznałam nawet od ubeków!
[break]
Sytuacja, w jakiej się znalazła po odzyskaniu bezprawnie zagarniętej jej rodzinie ziemi (w latach 60.) jest nie do pozazdroszczenia. Komornik zabiera Balbuzie co miesiąc 900 zł z emerytury na rzecz „Renobudu”, a sąd, na wniosek zarządu tej spółdzielni, unieważnił niedawno akt darowizny mieszkania, jaki sędziwa kombatantka sporządziła na rzecz syna. Dlaczego?

- „Renobud” oszacował koszt wzniesienia na moim gruncie i to bez pozwolenia budowlanego: baraczku, wiaty, kotłowni i prowizorycznej instalacji na prawie pół miliona złotych i wystąpił o zwrot tych nakładów. Najpierw do prezydenta Bydgoszczy, bo to on w 1995 r oddał spółdzielcom grunt w wieczystą dzierżawę, mimo że miał już mój wniosek o zwrot własności - wspomina Władysława Balbuza.

„Miasto się nie wzbogaciło, więc pieniędzy „Renobudowi” zwracać nie musi” - takie stanowisko przyjął wówczas bydgoski ratusz, oddając kombatantce ziemię przy ul. Wąbrzeskiej wraz ze spółdzielczymi budynkami i... zaczęła się

procesowa kołomyja

Sądy wszystkich instancji uznały, że Władysława Balbuza musi zapłacić spółdzielni za pozostawiony na jej gruncie majątek. - Przegrałam z „Renobudem” nawet w Strasburgu, a ponieważ byłam niewypłacalna, spółdzielcy weszli mi na emeryturę i wyciągnęli ręce po mieszkanie, które notarialnie przekazałam synowi - mówi rozżalona.

Przeżyła szok, gdy po ciężkiej operacji stawu biodrowego (do dziś porusza się o kulach) pojawili się u niej policjanci. - Przysłał ich sąd cywilny, który zbagatelizował otrzymane zaświadczenie lekarskie i domagał się dowiezienia mnie na rozprawę. „Wezwiemy szpitalną karetkę i dowieziemy panią na proces”, zaproponowali mi funkcjonariusze widząc, że nie jestem w stanie wstać z łóżka - relacjonuje kombatantka. Ostatecznie skończyło się na tym, że sąd przyjechał na przesłuchanie do jej mieszkania. - Widać, że bardzo się im śpieszyło - komentuje Balbuza.

- Dwanaście lat z tą panią walczyliśmy, a kiedy dowiedzieliśmy się, że przepisała swoje mieszkanie na syna, i to wtedy, gdy już uprawomocnił się wyrok, wystąpiliśmy do sądu o unieważnienie aktu notarialnego. Chcemy odzyskać nakłady, jakie na tę budowę ponieśli nasi udziałowcy - wyjaśnia Wiesław Ochociński, niegdyś prezes, a dziś likwidator Spółdzielni Rzemieślniczej Usług Budowlanych i Instalacyjnych „Renobud”. Twierdzi, że biegły sądowy już oszacował mieszkanie pani Balbuzy na 240 tys. zł, a resztę wierzytelności komornik ściągnie kombatantce z emerytury. - Na razie pieniądze, które jej zabiera, idą do naszych wierzycieli. Zostało nam do spłacenia jakieś 11 tys. zł długu i spółdzielnia będzie czysta - informuje Ochociński. Ma żal do ówczesnych władz miasta, że...

wprowadziły spółdzielców w błąd,

oddając im niepewny grunt przy Wąbrzeskiej w wieczystą dzierżawę i zezwalając na inwestycje.

- Na wszystko, co tam powstało mamy zezwolenia budowlane, więc pani Balbuza mija się z prawdą, twierdząc, że te budynki postawiliśmy bezprawnie - zaznacza. Przekonuje, że majątek, którego spółdzielców pozbawiono był pokaźny (hale i magazyny) i stawia pytanie: - Chciałbym wiedzieć, jak to możliwe, że pani Balbuza sprzedała grunt wraz z naszymi budynkami, nie posiadając na nie dokumentacji, bo ta jest nadal w naszych rękach?

- Miałam prawo swój grunt sprzedać, a o tym, że budynki postawione przez „Renobud” nie mają pozwolenia budowlanego dowiedziałam się od nabywcy, który chcąc je rozbudować poszedł po informacje do bydgoskiego ratusza i usłyszał, że tych inwestycji nie ma w ewidencji Urzędu Miasta - tłumaczy Władysława Balbuza.

- Tą sprawą zajmie się prokuratura i wyjaśni, czy w akcie notarialnym nie doszło przypadkiem do ukrycia prawdy lub do fałszerstwa - straszy Ochociński, a jego procesowa przeciwniczka ostrzega, że wniesie do sądu pozew przeciw „Renobudowi” o zapłatę za użytkowanie ziemi od momentu, gdy jej zdaniem nielegalnie, wziął ją od miasta w dzierżawę (w latach dziewięćdziesiątych ub. wieku) aż do momentu zwrotu gruntu w 2008 r.

W ubiegłym miesiącu, w publikacji: „16 lat czeka za fortunę” opisaliśmy długą walkę bydgoszczanki Elżbiety M. o zwrot bezprawnie zabranej jej rodzinie ziemi przy ul. Modrakowej. Wydawało się, że po wyroku NSA, kobieta lada dzień odzyska atrakcyjny grunt pod targowiskiem, które miasto wydzierżawiło firmie Rhode, tymczasem... Z informacji doradcy prezydenta Marty Stachowiak wynika, że: „Wojewoda kujawsko-pomorski wstrzymał wykonanie swej decyzji o zwrocie nieruchomości do czasu prawomocnego zakończenia sprawy sądowo-administracyjnej”

- Ewentualny niekorzystny dla miasta wyrok WSA w Bydgoszczy nie zamyka drogi odwoławczej, bowiem przysługuje nam skarga kasacyjna do NSA - uprzedza Marta Stachowiak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!