Relaks na bieżni. Wywiad z Marcinem Lewandowskim

- Po wypełnieniu kwalifikacji na igrzyska w Londynie na mityngu w Hengelo czuję się zrelaksowany. Teraz na bieżni mogę cieszyć się bieganiem, a na treningach ciężko trenuję - mówił Marcin Lewandowski.

Podczas XII Festiwalu Lekkoatletycznego „Bydgoszcz Cup” wygrał Pan bieg na 800 m, ale czas 1.46,14 min nie był rewelacyjny.<!** reklama>

Zależało mi na zwycięstwie przed własną publicznością, a mniej na czasie. Po uzyskaniu kwalifikacji olimpijskiej czuję się zrelaksowany. Wysoką formę przygotowuję na igrzyska w Londynie. Cieszę się, że bez specjalistycznych treningów na 800 m biegam szybko. W Bydgoszczy ćwiczyłem taktykę. Starałem się biec w równym tempie wszystkie odcinki, a jednocześnie swobodnie, tak aby nie zostać w tyle stawki, aby w każdej chwili móc przyspieszyć. Założony przed startem scenariusz udało się zrealizować w stu procentach i z tego się cieszę.

Czy po nieudanym występie na halowych mistrzostwach świata w Stambule, podczas których przewrócił się Pan w półfinale, pozostał ślad?

Pięć minut po biegu skasowałem ten start z pamięci. W Turcji była okazja sięgnąć po medal, dlatego zdecydowałem się na ten występ.

Jakie ma Pan najbliższe plany?

Do mistrzostw Polski w Bielsku -Białej za dwa tygodnie będę trenował w kraju. Później wyjeżdżam na zgrupowanie do Font Romeu, gdzie jest mniej ludzi, a wykonana tam praca sprawdza się później na bieżni. Z Francji będę wyjeżdżał na pojedyncze starty.

Czy martwią Pana świetne wyniki rywali w kontekście igrzysk olimpijskich?

Dobre wyniki osiągane przez rywali teraz się nie liczą. Najważniejsze są igrzyska. To turniej, który składa się z trzech biegów. Uważam, że stać mnie na trzy równe biegi w granicach minuty i 44 sekund, a w finale nawet 1.43 sekundy.

Już wkrótce rozpoczyna się piłkarskie Euro. Jak typuje Pan szanse Polaków?

Piłką się mało interesuję. Mam jednak wejściówki na mecz Polski z Grecją w Warszawie. Na pewno się wybiorę. Wierzę, że nasz zespół wyjdzie z grupy.