Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rehabilitantka Golloba opowiada o pracy z mistrzem

PS, MZ
Jarosław Pabijan
- Trochę bałam się, że Tomek będzie taką gwiazdą i wymagał ode mnie nie wiadomo czego. Szybko okazało się, że bardzo się myliłam - mówi Gozdek.

Agnieszka Gozdek, magister i specjalista w dziedzinie fizjoterapii. Od 13 lat terapeutka, „od zawsze” pracuje w 10. Wojskowym Szpitalu Klinicznym w Bydgoszczy. To tam ćwiczyła z Tomaszem Gollobem po dramatycznym wypadku żużlowca.

Pierwsze spotkanie? - Z jednej strony był to kolejny pacjent, któremu chcę i muszę pomóc, a z drugiej to był Tomasz Gollob, ten słynny Gollob - wspomina Agnieszka Gozdek. - Trochę bałam się na początku naszej współpracy, że Tomek będzie taką typową gwiazdą, że będzie wymagał ode mnie nie wiadomo czego. Szybko okazało się, że bardzo się myliłam. Tomek był bardzo pilnym pacjentem, a nasza współpraca układała się fantastycznie. Było mi bardzo miło i dziś z przyjemnością wspominam te miesiące - zapewnia.

Nie ukrywa jednak, że czuła dużą presję.

- Wiadomo, wszyscy oczekiwali szybkich efektów. Wypadkiem Tomka interesowała się cała Polska, lekarze z całego szpitala, rodzina, przyjaciele… Na szczęście daliśmy radę. Tomek to wojownik. Nie poddawał się. Zawsze zaciskał zęby i robił wszystko, o co prosiłam. Byłam pod wielkim wrażeniem jego ogromnej pracy. Ćwiczyliśmy po kilka godzin dziennie, bardzo intensywnie. Zaczynaliśmy wcześnie, od podłączenia specjalnego urządzenia (artromot bierny kończyn dolnych - red.), które miało trochę rozruszać kończyny dolne. Potem śniadanie, toaleta i kolejne zabiegi. Tomek nie miał łatwo, przez cały dzień widział mnie, a ja kazałam mu ciężko ćwiczyć - żartuje rehabilitantka. I już całkiem poważnie dodaje. - To, co osiągnęliśmy z Tomkiem w przeciągu trzech miesięcy, inni pacjenci osiągają w ciągu pięciu! Tomek robił ogromne postępy. Dzięki jego ciężkiej pracy i determinacji, ale też dzięki temu, że jego ciało było bardzo wysportowane - podkreśla.

Agnieszka Gozdek przyznaje, że każdy rehabilitant jest też trochę jak psycholog.

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE >>>

- Rozmawialiśmy o wszystkim, bo przecież nie sposób milczeć, spędzając ze sobą po kilka godzin dziennie przez pół roku. Dzięki Tomkowi dowiedziałam się czegoś o żużlu - mówi. - Wcześniej nigdy się tym nie interesowałam. W liceum moje koleżanki chodziły na mecze, ja miałam po prostu inne zainteresowania. Dzisiaj ta perspektywa się nieco zmieniła - dodaje. - Bywały też momenty gorsze. W końcu pracowaliśmy ze sobą ponad pół roku. W tych gorszych dniach rehabilitant musi zmotywować pacjenta do dalszej pracy i trochę podnieść na duchu. Czasami coś doradzić, a czasami, kolokwialnie mówiąc, „ochrzanić”.

Pod koniec listopada Gollob opuścił szpital i wrócił do domu, ale nadal intensywnie ćwiczy i rehabilituje się.

- Jeden etap, szpitalny, się zakończył. Teraz jest drugi etap, który być może zakończy się nawet na Dalekim Wschodzie, czy gdziekolwiek, gdzie ktoś będzie umiał mi pomóc - zdradził Gollob w rozmowie z Polsatem Sport.

Chodzi przede wszystkim o złagodzenie ogromnego bólu, który odczuwa kontuzjowany żużlowiec.

POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!