Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Recepta siatkarek Pałacu na wygrywanie? Entuzjazm i radość z gry

Marek Fabiszewski
Jedna z odpraw siatkarek Pałacu z trenerem Adamem Grabowskim i jego sztabem szkoleniowym w trakcie meczu w Sopocie.
Jedna z odpraw siatkarek Pałacu z trenerem Adamem Grabowskim i jego sztabem szkoleniowym w trakcie meczu w Sopocie. Przemysław Świderski
- Nie kombinuję ze zmianami w składzie i w stylu gry. Nie można non-stop naprawiać samochodu, bo musi on kiedyś pojeździć - tak trener Adam Grabowski charakteryzuje swoją pracę z siatkarkami Pałacu.

Bydgoszczanki dostarczają swoim kibicom coraz więcej powodów do optymizmu. W niedzielę wygrały drugi mecz w sezonie - 3:1 w Sopocie (wcześniej 3:1 w Pile). W niedzielę o godz. 17.00 pałacanki zagrają drugie spotkanie w hali „Łuczniczka” - z Legionovią.

Pierwszą część rozmowy z trenerem Adamem Grabowskim przeprowadziłem w niedzielę, krótko po meczu, gdy zespół wracał już autobusem z Sopotu do Bydgoszczy.

- Wesoły autobus?

- Liga trwa, jeszcze nie jesteśmy na tym etapie... (śmiech).

- Ale je nie myślałem, żeby wyciągać szampany, można na przykład pograć na gitarze. Jest powód do radości...

Po pierwsze obrona, po drugie asekuracja

- Cały zespół dobrze funkcjonował w Sopocie, ale kluczem do naszego grania jest obrona i asekuracja, która nakręca grę. A to co mogliśmy w tym ataku ugrać, to ugraliśmy. W naszym graniu musi być entuzjazm, musi być radość, musi być pomaganie sobie. Jeżeli atakująca nie kończy akcji, dostaje piłkę w blok, to my to asekurujemy, powtarzamy akcję raz, drugi, a nawet trzeci i gdy ta piłka nie spada po drugiej stronie, to cały czas jesteśmy skupieni w grze. Wtedy każdej atakującej jest łatwiej i ona nie zwalnia ręki, nie kombinuje i idzie na odpał.

Najważniejsze, że są trzy punkty, bo przecież można się było po drodze gdzieś zagubić i niepotrzebnie oddać punkt.

- Powiem tak: w tym meczu każdy wynik był możliwy. I to nie jest tak, że my wygraliśmy spodziewanie, bo tak nie było. Troszkę się zagotowaliśmy w trzecim secie, w końcówce, gdy prowadziliśmy 24:19 i doprowadziliśmy siebie do stanu 24:23. Na szczęście Magda Jagodzińska skończyła bardzo ważną piłkę. A w czwartym secie prowadziliśmy 18:10 i straciliśmy sześć kolejnych punktów. Tak, że było trochę nerwowo, no ale dla kibiców, to był dobry mecz, dużo się działo, dużo zwrotów akcji. Na pewno dobrze się to oglądało. Ja jednak patrzyłem na ten mecz troszkę z innej perspektywy.

MVP w drugim kolejnym meczu została Ewelina Krzywicka…

- Dużo na zagrywce zrobiła, może nie ważnych punktów, ale jej zagrywki były bardzo trudne, wtedy odskakiwaliśmy na kilka punktów. No i grała swoje w ataku. Była duża jakość w jej grze. Ale nie chcę tylko jej wyróżniać. Natalia Misiuna też zrobiła swoją porcję punktów na środku, aczkolwiek nie wyszła od początku meczu, bo w tygodniu przed meczem chorowała i trenowała tylko dwa dni. Popatrzyła na ten mecz najpierw z boku, z kwadratu, potem weszła na boisko i zrobiła swoje. I to jest to, czego od niej oczekujemy.

W poniedziałek siatkarki miały wolne.

- Mam taką zasadę, że dzień po meczu trzeba złapać troszkę oddechu - tłumaczy A. Grabowski. - Do treningu wracamy we wtorek, ale ja już myślę o następnym meczu. Jak to mówią: zwycięzcą jest się tylko jeden dzień.

Ciąg dalszy z ubiegłego sezonu

Dalszą część rozmowy przeprowadziliśmy już w poniedziałkowe południe. Czy po tych czterech meczach (1:3 w Muszynie, 1:3 z Policami u siebie, 3:1 w Pile i 3:1 w Sopocie) można powiedzieć coś więcej o zespole Pałacu? Czy trener widzi progres, jakąś zmianę w stylu gry?

- Nie jestem generalnie chętny, żeby zmieniać systemy gry, czy coś podobnego. Wolę bardziej ewolucyjnie. Jak za dużo zmieniasz, to nie ma czasu, żeby pewne rzeczy przećwiczyć, cały czas coś kombinujesz. A to nie jest nam potrzebne. Nie można non-stop naprawiać samochodu, bo musi on troszkę pojeździć. Specjalnie ten zespół zostawiłem w takim nienaruszonym stanie po to, żeby tym samochodem przejechać parę kilometrów, albo paręset. Chciałem kontynuować to, co robiliśmy w tamtym sezonie.

Jednak nieraz zmiany wymuszają np. kontuzje, które przytrafiły się w zespole praktycznie przed sezonem.

- No tak, tutaj bardzo mocno przegrywamy. Nie mam żadnego pola manewru, a nieraz jest tak, że trzeba dziewczynom dać troszeczkę odsapki, żeby mogły chociaż pół seta, te wydarzenia boiskowe zobaczyć z boku, przyjrzeć się pewnym ruchom. A ja nie mam takiej możliwości. Co prawda wziąłem ze sobą Darię Dąbrowską do Sopotu, uparłem się, że może wejdzie na dwie, trzy piłki, ale jak ją zobaczyłem dzień przed meczem i na rozruchu, to stwierdziłem, że nie ma sensu, bo nie jest jeszcze gotowa do gry. A poza tym w Sopocie nie było takej potrzeby.

Pałacanki po „szpitalu”

Kolejny mecz Pałac zagra w niedzielę o 17.00 w „Łuczniczce” z Legionovią. Jak ten tydzień będzie wyglądał roboczo?

- Co prawda w piątek jest Święto Niepodległości, ale nie mamy wolnego. Będziemy trenować od wtorku do soboty. W czwartek i dzień przed meczem po jednym treningu. Po Wszystkich Świętych byliśmy troszeczkę pokiereszowani, były przeziębienia. O Misiunie już wspominałem, ale problem miała też Magda Jagodzińska i Pola Nowakowska. 1 listopada podkręciła kostkę Marlena Pleśnierowicz i nagle się okazało, że miałem siedem, czy osiem zawodniczek na treningu. Tamten tydzień zaczęliśmy bardzo fatalnie, ale jak się okazuje, mając takie problemy też można wygrywać - podsumowuje trener Adam Grabowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!