Wszystkie największe centrale związkowe uczestniczyły ostatnio we wspólnych manifestacjach. Powstanie jednego regionalnego komitetu jest raczej niemożliwe.
Ubiegłotygodniowa seria ulicznych manifestacji i pikiet, które odbyły się w Warszawie, świadczy o tym, że niektóre centrale zaczęły ze sobą współpracować. Tak rzeczywiście się stało, choć każda organizacja strzeże swojego dobra. Przykładem są relacje między NSZZ „Solidarność” a ZNP - doszło do konfliktu, chociaż „Solidarność” współpracuje z centralą OPZZ, którego ZNP jest członkiem.
W czwartkowej manifestacji ZNP nie było widać. Pojawiły się zatem komentarze. Niektórzy uznali, że ZNP nie uczestnicy w proteście, ponieważ współpracuje z Ministerstwem Edukacji Narodowej.
- Nasi członkowie brali udział w dniach protestu zarówno jako ZNP, jak i OPZZ, bo to jest nasza centrala. W sobotę około 2 tysięcy członków ZNP uczestniczyło w manifestacji - zaprzecza Magdalena Kaszulanis, rzecznik Związku Nauczycielstwa Polskiego. - W ramach wspólnych uzgodnień trzech central mieliśmy zorganizować panel edukacyjny, ale oświatowe FZZ i NSZZ „Solidarność” wycofały się z tego w ostatniej chwili. Niestety, „Solidarność” złamała wcześniejsze ustalenia i zorganizowała pikietę pod ministerstwem edukacji. Nie wiedzieliśmy o tym, a szkoda, bo protesty miały być przykładem związkowej solidarności. Zabrakło lojalności.
Magdalena Kaszulanis dodaje, że to najbliższe Prezydium OPZZ zdecyduje, z kim w przyszłości będzie współpracowała centrala. - A ZNP, tak jak dotychczas, będzie prowadził własną działalność związkową - dodaje Magdalena Kaszulanis.
W co gra ZNP?
Na rozmowy o edukacji nie zgodził się, m.in., WZZ „Solidarność-Oświata”. Organizacja ta należy do Forum Związków Zawodowych.
<!** reklama>
- ZNP cały czas w coś gra - uważa Sławomir Wittkowicz, przewodniczący WZZ „Solidarność-Oświata” - a OPZZ to obecnie najsłabszy partner, który zachowuje się jak PSL. Dlatego uważam, że na szczeblu regionalnym nie dojdzie do powołania wspólnego komitetu. „Solidarność” chce przewodzić, być liderem, a jest ściśle powiązana z polityką. Jest tak jak wtedy, kiedy OPZZ związane było z ekipą Leszka Millera, a NSZZ „Solidarność” z AWS-em. Przy ewentualnej zmianie władzy związek ten może mieć pierwszeństwo przy dogadywaniu się.
Będzie dalszy ciąg
Bydgoscy liderzy NSZZ „Solidarność” spotykają się dzisiaj i prawdopodobnie zdecydują o formach kolejnych akcji protestacyjnych. Jedna z nich (happening), być może jeszcze we wrześniu, odbędzie się na Starym Rynku.
NSZZ „Solidarność” wspierać będą lokalni działacze OPZZ.
- Dziś mamy wspólny problem, łączy nas to, że negatywnie oceniamy działalność rządu. On jest znakomity tylko dla biznesmenów. Zapomniał, że istnieją także obywatele - uważa Harald Matuszewski, przewodniczący Rady Wojewódzkiej OPZZ. - Ale ze względów politycznych któraś ze stron może zrezygnować ze współpracy.
Harald Matuszewski podkreśla, że OPZZ nie dąży do zmiany rządu, ale chce, by politycy z koalicji rządzącej szanowali wszystkich partnerów. Także związkowców.
- Chcemy uczciwie rozmawiać - oświadcza Harald Matuszewski i zdradza, że protesty przeprowadzone zostaną m.in. w Bydgoszczy i Toruniu.