Ratusz chce mieć kontrolę nad drogami i tym, co pod nimi

Powtarzające się całymi latami psucie tego, co zostało właśnie naprawione, ma się w Bydgoszczy skończyć. Przykłady z ostatnich lat, jak choćby rozgrzebanie tuż po remoncie za ciężkie pieniądze ul. Dworcowej, świadczą, że jest o co walczyć.

- Zamierzam doprowadzić do czytelnej sytuacji, w której zarządzającemu drogami publicznymi będą partnerować tylko właściciele sieci i urządzeń, znajdujących się w pasie drogowym, określeni w art. 39 ustawy o drogach publicznych - mówi Andrzej Przybyła, inżynier miasta. Kogo ma na myśli?

- Nie może trwać sytuacja, w której właścicielem, np. urządzenia wodno-kanalizacyjnego, znajdującego się w granicy pasa drogowego, jest osoba fizyczna lub wspólnota mieszkaniowa. W takim przypadku narażeni są na ponoszenie kosztów usuwania ewentualnej awarii do odtworzenia jezdni włącznie.

W praktyce mówimy więc o przyłączach do różnych instalacji, znajdujących się w pasie drogi. To pozwoliłoby miastu i właścicielom sieci zakładać nowe czy remontować stare urządzenia w dogodnym dla nich czasie. Np. przed budową drogi lub w trakcie jej kompleksowego remontu w przyłącza uzbrajane byłyby wszystkie planowane działki.

Zysk jest oczywisty - właściciel terenu ma się do czego podłączyć, nie płaci za przyłącze ani za jego ewentualny remont. Komfort zyskuje też miasto, mając pewność, że po dogadaniu się z właścicielami sieci i przeprowadzeniu koniecznych prac, prawdopodobieństwo konieczności rycia w nowej nawierzchni maleje do minimum.

W ciągu najbliższych miesięcy powinniśmy poznać szczegóły tej propozycji..(zet)