Grono miłośników osiedla założyło komitet, który ma bronić interesu mieszkańców i dbać o rozwój dzielnicy Kapuściska.
<!** Image 2 align=right alt="Image 47344" sub="W piątkowy wieczór znów dogaszano baraki przy Baczyńskiego. Przyczyną pożaru mogło być podpalenie">Grupa zebrała się kilka dni temu. Impulsem były plany ratusza dotyczące stworzenia na Kapuściskach kolejnego budynku z mieszkaniami socjalnymi, co budzi społeczne protesty. - Na razie w komitecie mamy 15 osób, które go zakładały. Wkrótce, poprzez akcję ulotkową, poinformujemy ludzi o naszym istnieniu i działalności. Złożyliśmy już pismo w Urzędzie Miasta z prośbą o spotkanie z prezydentem - informuje Jerzy Mickuś, jeden z liderów komitetu. - Myślę, że będzie chciał poznać zdanie bydgoszczan z Kapuścisk i wierzymy, że jest otwarty na rozmowy i przyjrzy się alternatywnym planom wykorzystania budynku po Zespole Szkół Chemicznych.
<!** reklama left>Bo członkowie komitetu nie zamierzają protestować, blokować i pikietować. Chcą tworzyć pozytywny wizerunek dzielnicy. Liczą na wsparcie znanych osób z osiedla. - Przecież, jeśli tu nawet już nie mieszkają, darzą rodzinne strony sentymentem. Na początku jednak chcielibyśmy, żeby budynek internatu „chemika” trafił do jakiejś bydgoskiej uczelni, cały czas słychać, że się rozwijają i szukają nowych pomieszczeń. Mógłby być także przystosowany do funkcji hotelarsko-restauratorskich. Odpowiednie zaplecze przecież ma. To nadałoby zapewne inny charakter dzielnicy niż kolejne „socjale” - mówi Jerzy Mickuś.
- O propozycjach przekazanych do urzędu strony będą rozmawiać w dogodnym dla nich terminie. Sprawę przejął wiceprezydent Bolesław Grygorewicz. Spotkanie zaplanowano na 26 marca - informuje Beata Kokoszczyńska, rzeczniczka prezydenta miasta.
Mieszkańcy Kapuścisk chcieliby zapewne także, by miasto uporządkowało wreszcie ulicę Baczyńskiego. Znajdują się tam ruiny baraków. W ubiegłym tygodniu paliły się one aż dwa razy. Najpierw spłonęła jedna część, potem (w piątek) druga. Przyczyną pożaru, jak mówią bydgoscy strażacy, mogło być podpalenie. Na szczęście, nic nikomu się nie stało.