Trwa dramatyczny wyścig z czasem, aby dotrzeć do tych, którzy mogą znajdować się pod gruzami zniszczonego przez rosyjski ostrzał rakietowy centrum handlowego w Krzemieńczuku w środkowej Ukrainie.
Liczna zabitych w bestialskim ostrzale wzrosła do 18, rannych jest około 50 ludzi, a 36 osób znajduje się na liście zaginionych. Rodziny tych ostatnich apelują o przyspieszenie akcji poszukiwawczej.
Listę zaginionych z ich zdjęciami umieszczono w komisariacie policji, a ich krewni zostawili wiadomości w miejscu ataku i w mediach społecznościowych. Proszą oni wszystkich o pomoc w poszukiwaniach. Miejscowe władze zapowiadają, że prace na gruzowisku będą trwały do końca, choć ratownicy nie kryją, że nadzieja na odnalezienie żywych jest coraz mniejsza.
Nadziei na odnalezienie bliskiej osoby nie traci Ihor Iwaczenko. Jego dziewczyna, Tatiana Brigadirenko pracowała w centrum handlowym Amstor, w które trafiła rakieta. Nie odnaleziono jej ciała, do tej pory nie wiadomo, co się z nią stało.
W podobnej sytuacji jest Anna Wowienko, która w mediach społecznościowych apeluje o pomoc w odnalezieniu jej córki, 21-letniej Anny, również pracownicy Amstora.
W chwili ataku w centrum handlowym mogło przebywać nawet tysiąc osób. Ukraiński prezydent potępił działania Rosji jako „jeden z najokrutniejszych zamachów terrorystycznych w historii Europy”. Rosja oskarżyła Ukrainę o zorganizowanie ostrzału.
Wołodymyr Zełenski powiedział, że atak pokazał, iż nie można „oczekiwać przyzwoitości i człowieczeństwa” od Moskwy. Jego doradca Mychajło Podolak dodał, że Rosja uderzyła w centrum handlowe tylko dlatego, że chce zabijać, i nazwał je „państwem terrorystycznym”.
