https://expressbydgoski.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Radio to za mało

Katarzyna Kabacińska
Rozmowa z MARKIEM NIEDŹWIECKIM, dziennikarzem muzycznym

Rozmowa z MARKIEM NIEDŹWIECKIM, dziennikarzem muzycznym

<!** Image 2 align=right alt="Image 120188" sub="Fot. Andras Szilagyi/mwmedia">Kreatora mody zapytałabym o naszą „kondycję modową”, Pana pytam, jaki jest gust muzyczny Polaków? Dobry?

Oj, nie! Ale nie wiem, czy mogę to oceniać, podobno o gustach się nie dyskutuje... Tym bardziej że nasz przeciętny gust muzyczny jest niespecjalnie wyrafinowany. Widać to po sprzedaży płyt - najbardziej miarodajnym wyznaczniku tego, co naprawdę lubimy. I jeśli tę listę przez rok okupuje np. Feel, nie jestem zachwycony, ale fantastycznie, gdy pojawia się tam Diana Krall, bo to niezwykłe, by w danym tygodniu najlepiej sprzedawała się płyta artystki jazzowej! Myślę, że to dobrze obrazuje, jak rozchwiany jest nasz rynek muzyczny, którym rządzą krótkotrwałe mody, często kreowane przez programy telewizyjne w rodzaju „Jak oni śpiewają” czy „Jak to leciało”. Trochę to smutne...

<!** reklama>Nie jest więc rzadkością, że słuchacze plasują na szczycie listy przebojów piosenki, których Pan nie lubi?

To wiąże się z usługowym charakterem audycji. Szczęśliwie ostatnio nie mam z tym problemu, bo albo zwycięża Basia Trzetrzelewska, albo U2 czy Depeche Mode! (śmiech) Dopiero od 2 lat robię listę przebojów w Radiu Złote Przeboje, ale przez poprzednie 25 - prowadziłem ją w „Trójce” i nie zawsze moi faworyci byli doceniani, że wspomnę triumfy „Papa Dance” czy „Lambady”. Jednocześnie dobrze pamiętam lata 80., gdy lista przebojów odzwierciedlała naprawdę niezły gust muzyczny, a Maanam, Perfect, Lady Pank czy Republika sprzedawały po pół miliona płyt! Teraz, żeby płyta miała status „złotej”, wystarczy 10 tysięcy.

Jak tę różnicę upodobań znosi człowiek, który dźwiga brzemię odpowiedzialności kształtowania gustów muzycznych kolejnego już pokolenia?

Z tym, że jestem „kreatorem gustów muzycznych Polaków”, spotkałem się po raz pierwszy dopiero przy tysięcznym wydaniu listy przebojów. Wcześniej jakoś to do mnie nie docierało i dobrze, bo odpowiedzialność jest tak ogromna, że bałbym się cokolwiek powiedzieć na antenie! Teraz sytuacja o tyle się zmieniła, że pracuję w innej stacji i mam swoją autorską audycję. Jednak przez te wszystkie lata grałem na antenie tylko to, co lubię i nadal zapraszam tylko tych artystów, którym chcę powiedzieć, że nagrali fajną płytę. A że w tym czasie listę przebojów okrzyknięto „wydarzeniem pokoleniowym”... Myślę, że sporo w tym przesady, ale jeśli udało mi się namówić kogoś, by zamiast Modern Talking słuchał smooth jazzu, to się cieszę!

Daleką drogę muzyczną przebył Pan od czasu, gdy prowadził dyskoteki w bydgoskim „Sezamie” do Smooth Festival Złote Przeboje?

Nigdy nie byłem typem „wesołego didżeja” i trochę bałem się tych dyskotekowych spotkań w bydgoskim „Sezamie”. Całe szczęście, był tam prawdziwy didżej i ja tylko na pół godziny wchodziłem ze swoimi propozycjami. Na pewno wówczas interesowała mnie inna muzyka niż teraz, ale to były czasy, gdy budziłem się oraz zasypiałem z radiem i ono mi wystarczało. Obecnie, nie ukrywam, radio już mi nie wystarcza - jego oferta jest dla mnie za wąska, zbyt uboga. Dlatego sięgam po swoje „wynalazki”, jak radio internetowe „Smooth jazz cafe”, gdzie gram to, co sam lubię. Gust muzyczny powinno się pielęgnować, trzeba cały czas dbać o to, by ten smak muzyczny w sobie wyrabiać. Nie zatrzymałem się na latach 70. czy 80., poznaję nowości, by wybrać te dla mnie najlepsze. Sprzyja temu dużo łatwiejszy dostęp do muzyki, więc słucham jej teraz znacznie częściej niż kiedyś.

Firmując Smooth Festival swoim nazwiskiem, miał Pan wpływ na dobór wykonawców?

Dyplomatycznie odpowiem, że wszyscy są z kręgu moich zainteresowań. Gdybym miał swobodny wybór, śpiewałaby w Bydgoszczy Basia czy Randy Crawford, ale trzeba być realistą. Przecież to niemożliwe, żeby taka wokalistka jak Macy Gray przyjechała tu specjalnie na jeden koncert! Trzeba brać pod uwagę plany artysty, wstrzelić się w trasę koncertową. Ale, pominąwszy czwórkę gwiazd ze świata, zwracam uwagę na naprawdę wysoki poziom naszych wykonawców! To jest festiwal ze znakiem jakości i podpisuję się pod tym obiema rękoma.

Jest Pan pełen kurtuazji, gdy pada pytanie, dlaczego Smooth Festival akurat w Bydgoszczy. A szczerze?

Pewnie też trzeba się umieć wstrzelić...W Warszawie, Krakowie czy Gdańsku będzie się w tym czasie sporo działo, więc należało szukać nowego miejsca. A wasze jest naprawdę piękne! I to zdecydowało. Z maili wiem, że coraz trudniej znaleźć nocleg na czas festiwalu, co zapowiada najazd na Bydgoszcz. Chociaż przyszedł również list od niezadowolonego słuchacza, który nie życzy sobie mnie i całej tej imprezy w swoim mieście, bo twierdzi, że oferta festiwalu jest kiepska!

Nie samym dźwiękiem człowiek żyje: festiwal otworzy wystawa Pana fotografii z Australii...

To fantastyczne dopełnienie świata radia. Najpierw miało być tylko zatrzymaniem chwili w kadrze, ale potem Australia zdarzyła mi się dziesięciokrotnie, a że jest odległa i mało znana - powstało tych fotografii więcej. Gdy jednak Muzeum Ziemi Lubuskiej zaproponowało mi wystawę, nie od razu dałem się przekonać. Tymczasem zdjęcia będą towarzyszyły festiwalowi i są już następne zamówienia! To fajne, ale mnie się marzy taki wynalazek, by robić zdjęcie każdym mrugnięciem oka. I już nigdy nie żałować, że nie zdążyło się uchwycić czegoś z otaczającego nas piękna! Ale to marzenie z cyklu „rejestratora snów”...

Pana zdjęcie z konferencji prasowej w Bydgoszczy podpisałam: „Złoty Niedźwiedź mocno śni”, bo chyba Smooth Festival to jak spełnienie snu?

Ładny ten podpis! Ale przyznam się, że po tym, gdy w 1985 r. byłem współgospodarzem sopockiego festiwalu, powiedziałem sobie: nigdy więcej! A jednak... Z tym, że tutaj chodzi o coś więcej niż zapowiadanie gwiazd. Raczej o nowe doświadczenie dziennikarskie: to właśnie z Bydgoszczy poprowadzę swoją pierwszą wyjazdową audycję w Radiu Złote Przeboje.

Warto wiedzieć

Smooth Festival poprzedzi otwarcie, 28 maja o godz. 18.00, wystawy zdjęć Marka Niedźwieckiego (z jego udziałem) pn. „Australia okiem Niedźwiedzia” w Muzeum Fotografii na WSG. Szerzej o samym festiwalu - za tydzień.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski