Trwająca od kilku dni aura nie rozpieszcza ani kierowców, ani pieszych. Ci ostatni muszą uważać na oblodzonych chodnikach, ci pierwsi - na jezdniach. Pośpiech w takich sytuacjach w drodze do pracy może zakończyć się nieszczęściem, co pokazują ostatnie dwa zdarzenia na drodze niedaleko Bożenkowa - dachowały tam auta.
Wczoraj rano Bydgoszcz pokryta lodem i śniegiem była trudnym przeciwnikiem, ale - jak zapewnia Krzysztof Kosiedowski, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej - wszystko było pod kontrolą. - Autobusy i tramwaje jeździły zgodnie z rozkładami, jezdnie były czarne, choć rzeczywiście lepiej było nieco zwolnić...
Trzeba odpracować
W firmach też fali spóźnień spowodowanych zła pogodą nie było, ale warto wiedzieć, gdzie jak traktuje się spóźnialskich. O dziwo - wielkich kłopotów spodziewać się nie trzeba...
Marta Stachowiak, rzecznik bydgoskiego prezydenta miasta, podkreśla: - Nie odnotowujemy spóźnień do pracy wynikających z warunków atmosferycznych. Nie jest również przewidziane inne, bardziej tolerancyjne podejście do takich przypadków jeżeli by wystąpiły. Zapisy regulaminu pracy precyzyjnie ustalają, że spóźnienie do pracy winno być odpracowane przez pracownika w dniu, w którym wystąpiło. W wyjątkowych przypadkach, uzasadnionych szczególnymi przyczynami, w innym terminie uzgodnionym z dyrektorem wydziału.
Policja „po ludzku”
Podobnymi zasadami kierują się firmy - w tych większych sprawa jest prosta, bo w większości przypadków czas pracy jest tam ewidencjonowany elektronicznie. W mniejszych spółkach bardzo często obowiązuje zadaniowy czas prac, więc niewielkie rozbieżności w czasie przybycia do miejsca zatrudnienia nie przynoszą w praktyce żadnych konsekwencji.
- Spóźnialscy z powodu problemów z dotarciem do pracy są traktowani po prostu po ludzku - zapewnia podinsp. Monika Chlebicz, rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy. - Nie sądzę, żeby z takiego powodu ktoś karał policjanta dyscyplinarnie. Ale oczywiście jest tak, z uwagi na służbę, że ci funkcjonariusze, którzy są na miejscu muszą zostawać dłużej, zastępują nieobecnych...
Bydgoska Straż Miejska z kolei jest w innej sytuacji - strażnicy są zatrudnieni na umowy o pracę, więc podlegają pod kodeks pracy.
- Nie ma spóźnień, leżymy przy głównych trasach, w Prądocinie czy w Parku Przemysłowym, a te zawsze są dobrze utrzymane - zapewnia Piotr Kurek z miejskiej spółki ProNatura. - Czas pracy jest rejestrowany, więc z jego ewidencjonowaniem nie ma kłopotów.
Krzysztof Kosiedowski z ZDMiKP przypomina, że drogowcy bez problemu wystawią, za darmo, zaświadczenia o spóźnieniu się tramwaju czy miejskiego autobusu osobom, które muszą swoje spóźnienie udowodnić pracodawcy. Sami urzędnicy ZDMiKP także odbijają w swojej pracy karty obecności - spóźnienia trzeba odpracować.
Bo jedzą śniadanie
Do zbyt późnego przychodzenia do pracy przyznaje się nawet 20 procent badanych osób - powody spóźnień to korki, zbyt długi sen, kac lub... jedzenie porannego śniadania. Ich nieobecność na czas w pracy kosztuje polskich pracodawców przeszło 12,5 miliona złotych – wynika z danych Work Service S.A.ą