Pusta kasa w PUP-ie

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw_powazny.jpg" >Do znudzenia powtarzane
w ostatnich latach powiedzenie, że bezrobotnym trzeba dawać nie rybę, lecz wędkę, teraz okazuje się pustym frazesem. Gdy trzeba na gwałt ciąć wydatki, cała mądrość ucieka w pięty.
W przyszłym roku do powiatowych urzędów pracy trafi
o połowę mniej pieniędzy z Funduszu Pracy. Obowiązkowe wydatki urzędów pracy to zasiłki dla bezrobotnych - czyli obowiązkowe jest rozdawanie ryby. Wędki natomiast - czyli staże
i szkolenia dla bezrobotnych - obowiązkowe nie są, więc to właśnie z wędkami
w ramach oszczędności przyjdzie się pożegnać. Charakterystyczna jest też reakcja ministra finansów na starania Konwentu Dyrektorów PUP o zwiększenie puli na aktywizację bezrobotnych: „Minister Rostowski uznał, że bezrobocie w Polsce nie jest już wielkim problemem społecznym i postanowił przerzucić część środków na inne cele”. Czyli nadal staramy się zaklinać przyszłość. Irlandia
i Grecja leżą już na łopatkach, widmo krachu finansów publicznych zagraża kolejnym krajom Unii, a Polacy nadal opalają się na zielonej wyspie. Gospodarcza pogoda w Europie ostatnio zmienia się jednak błyskawicznie. Budżety urzędów pracy planowane są na rok. Co się stanie, gdy kolejny atak złej koniunktury dopadnie nas, powiedzmy, w marcu i przed wakacjami więcej obywateli zielonej wyspy pójdzie na zieloną trawkę? Trzeba będzie kupić dla nich więcej kontenerów z rybą. O wędkach zapomnimy wtedy na długo. Tylko jak wyjść z dołka ze znaczną częścią społeczeństwa nieaktywną i nieaktywizowaną zawodowo? Wszyscy przecież nie wyjedziemy do roboty u bauera po otwarciu rynku pracy w Niemczech.

<!** reklama>