Przyszłoroczny budżet miasta i tak muszą zaakceptować nowi radni

Rafał Bruski, prezydent miasta, wybrał doskonały moment na pokazanie przyszłorocznego projektu budżetu Bydgoszczy. W ubiegłym tygodniu zaznaczał, że zgodnie z prawem dokument został przesłany Radzie Miasta, która go faktycznie opiniuje i zatwierdza. Tyle że w ubiegłym tygodniu odbyło się ostatnie posiedzenia radnych w tej kadencji i trudno się spodziewać, żeby którykolwiek z rajców z dokumentem się zapoznał. Nowych radnych, w dużej części po raz pierwszy zasiadających na swoich fotelach, budżet na razie nie interesuje, bo go po prostu nie dostali. Trudno więc uzyskać jakiekolwiek komentarze na temat przyszłorocznych wydatków, cen itd. Projekt budżetu trafił także do Regionalnej Izby Obrachunkowej. Ta dopiero sprawdza, czy wszystko jest w porządku, na opinię trochę poczekamy.
[break]

Rada się godziła

Dotychczas budżety miasta przygotowywane przez Piotra Tomaszewskiego, skarbnika miasta, były przez polityczną opozycję mocno krytykowane. Zarzucano mu żonglowanie cyframi, przerzucanie środków i „księgowość kreatywną”. Dotyczyło to m.in. zawyżonych wpływów ze sprzedaży mienia komunalnego - kamienic i miejskich terenów. Przewidywane wykonanie budżetu w tej działce w tym roku to ponad 87 mln zł. W przyszłym roku założono je na wysokości prawie 94 mln zł. Czy to realne - zobaczymy.

W dużej części zarzuty opozycji - jak dziś przynajmniej się wydaje - nie miały pokrycia w faktach. RIO akceptowało wykonanie budżetu, a na wprowadzanie korekt budżetu godzili się sami radni.

Przyszłoroczny budżet to w sumie dwie różne, ale najważniejsze „koperty z kasą”. Pierwsza to pieniądze na inwestycje, druga - ma pokryć koszty funkcjonowania na przykład szkół i publicznych przedszkoli.

To nie jest wkład własny

Środki na inwestycje wyglądają nad wyraz optymistycznie. Mamy 355 mln złotych. Do tego trzeba doliczyć to, co mają wydać zależne od ratusza spółki komunalne. Najwięcej w kasie mają Tramwaj Fordon - 243 mln zł, ProNatura na budowę spalarni śmieci, zwaną oficjalnie i coraz częściej „elektrociepłownią” - 126 mln zł, Bydgoski Park Przemysłowo-Technologiczny 69 mln zł. Do tego trzeba doliczyć ponad 50 mln zł, które wyda KPEC i 26 mln zł Miejskich Wodociągów. Trzeba jednak pamiętać, że nie są to - tak samo jak w przypadku ratusza - środki, które spółki trzymają we własnej kasie. One tylko dorzucają wkład własny, a dofinansowanie idzie ze środków zewnętrznych.

Mocnym argumentem budżetowym jest kasa dla obywateli - taka, w której ratusz współfinansuje inwestycje. W ciągu dwóch ostatnich lat w sumie obywatele pomagali ratuszowi w 100 przypadkach - budowali z własnym udziałem drogi osiedlowe i parkingi.
W przyszłorocznym budżecie zapisano wiele długoletnich wydatków. To rozbudowa Grunwaldzkiej, przedłużenie Trasy Uniwersyteckiej, budowa krytego lodowiska, nowa szkoła przy Bora-Komorowskiego. Gotowy ma być w 2015 roku całkowicie nowy dworzec PKP Bydgoszcz-Leśna.

Dług ciąży

Co z wydatkami? To poziom 1,3 mld zł przy dochodach 1,5 mld zł. Koszty to m.in. właśnie utrzymanie szkół, energia elektryczna i płace. Zadłużenie miasta na koniec przyszłego roku ma wynieść 1,2 mld zł. Prognoza na ten rok przewiduje nieco ponad jeden mld zł. Ratusz uspokaja jednak, że długi spłaca. W tym roku na ich spłatę było potrzeba - jak się prognozuje - 12 lat i 6 miesięcy. W przyszłym - już o rok mniej.