115 wiat przystankowych w naszym mieście znajduje sie pod czujnym okiem agencji ochroniarskiej.
<!** Image 2 align=right alt="Image 49809" sub="Jeśli ochroniarze będą nadal tak skuteczni w pilnowaniu przystanków, to współpracę z nimi nawiąże ZDMiKP">Na reprezentacyjnych wiatach przystankowych, tych z iluminacją i dużymi panelami reklamowymi, widnieje od kilku tygodni nalepka „Juwentusu”, ogólnopolskiej firmy zajmującej się ochroną mienia. - Opiekujemy się na razie 115 wiatami w Bydgoszczy. Nasze patrole sprawdzają, czy nie przytrafiło się im coś złego. Zdarzało nam się zatrzymywać wyrostków na ich demolowaniu, zbijaniu szyb i kradzieży plakatów reklamowych - nie kryje Mariusz Wojciechowski, dyrektor regionalny działu handlowego Juwentusu.
Płacą i wymagają
Ochroniarze pilnują też, żeby na „ich” terenie nie zawisły żadne materiały reklamowe. - Jeździmy od przystanku do przystanku i w razie czego, taką wiatę natychmiast oczyszczamy - podkreśla dyrektor. Czemu to takie ważne? Bo za ich usługi wcale nie płaci nasze miasto, a firma reklamowa AMS, która na tychże wiatach zawiesza swoje materiały.
<!** reklama left>- Z AMS współpracujemy we wszystkich największych miastach Polski, w Bydgoszczy zajmujemy się tym od 1 marca - mówi Mariusz Wojciechowski.
Pracy ochroniarzy i jej rezultatom czujnie przygląda się Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy. Jego rzecznik, Bogumił Grenz, z uznaniem wypowiada się o dotychczasowych sukcesach tej firmy. - Z naszych analiz wynika, że ich skuteczność jest naprawdę wysoka, bardzo pozytywnie ocenimy ich działania. Jeśli czystość wiat będzie nadal utrzymywana, to nie jest wykluczone, że również nawiążemy z „Juwentusem” współpracę i ochrona obejmiemy inne takie obietky w mieście - nie kryje rzecznik.
To jest dobry pomysł
Opłacanie agencji ochroniarskiej, która ma pilnować wiat, tylko pozornie wydaje się egzotycznym pomysłem. Zniszczenia na przystankach od dawna spędzają sen z powiek urzędnikom Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej.
- Nowa wiata to jakieś 14 tysięcy złotych, jedna szyba, w zależności od jej wielkości, to wydatek 300-400 złotych - mówi rzecznik. Miesięcznie niszczonych jest, często zamkniętych w szklanych panelach, prawie 200 rozkładów jazdy, kradzione są też metalowe tabliczki z nazwami ulic. Zupełnie nowa wiata przy ulicy Focha, której domagali się bydgoszczanie, wytrzymała zaledwie 3 miesiące - narzeka Bogumił Grenz.