Mimo że od zakończenia nieudanego dla koszykarzy Franz Astorii sezonu minęło już sporo czasu, nadal nie wiadomo jak będzie wyglądała bydgoska drużyna.
Przypomnijmy, że nasz zespół, mimo bardzo dzielnej postawy w rundzie zasadniczej (13 miejsce, bilans 13-17), po nieudanej serii play out z AZS Politechniką Poznańską opuścił - podobnie jak SKK Siedlce i UMKS Kielce - szeregi I-ligowców.<!** reklama>
- Ciągle bardzo ciężko jest nam ocenić ten sezon. Na pewno drużyna spisywała się dużo lepiej niż dwa lata temu, kiedy to również opuściliśmy zaplecze ekstraklasy. Zwłaszcza w sezonie zasadniczym. To jednak nic nie znaczy, wobec przegranych decydujących spotkań z AZS - powiedział nam prezes klubu Bartłomiej Dzedzej. I dodał: - Nie mieliśmy dwunastu wyrównanych zawodników. Zmiennicy nie zawsze dawali radę. A na dodatek w końcówce sezonu kontuzje przyplątały się Mateuszowi Bierwagenowi, Wojciechowi Frasiowi i Pawłowi Lewandowskiemu.
Po dwóch miesiącach od zakończenia rywalizacji nie wiadomo jak będzie zbudowany zespół w II lidze. A może jednak w pierwszej? Skąd taki pomysł? Otóż wiadomo, że bez walki poddał się AZS Szczecin, który wycofał się rozgrywek sezonu 2013/2014. Czy jest szansa, by tę lukę wypełniła inna ekipa? Na przykład „Asta”? Może po jakimś dodatkowym barażu?
- Na razie PZKosz. nie podjął żadnej konkretnej decyzji, nie ma więc o czym mówić - studzi nastroje Bartłomiej Dzedzej.
W klubie cały czas myślą jak zbudować nowy budżet.
Czy nadal sponsorem tytularnym będzie firma Franz&Partners?
- Rozmowy trwają - wyjaśnia lapidarnie Dzedzej.
Od tego, ile uda się zgromadzić w klubowej kasie, zależeć oczywiście będzie jacy zawodnicy znajdą się w składzie. Wszystkim graczom, którzy reprezentowali czarno-czerwone barwy skończyły się kontrakty, podobnie jak trenerowi Jarosławowi Zawadce.
- U nas zawsze priorytet mieli i mają koszykarze z Bydgoszczy. A jeśli chodzi o trenera, to Jarek jest ciągle na pierwszym miejscu listy kandydatów - kończy Bartłomiej Dzedzej.