https://expressbydgoski.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Przymiarki do władzy

Przemysław Łuczak
Dzisiaj PKW ogłosi oficjalny wynik wyborów parlamentarnych. Tymczasem już wczoraj rozpoczęły się konsultacje w sprawie powołania nowego rządu.

Dzisiaj PKW ogłosi oficjalny wynik wyborów parlamentarnych. Tymczasem już wczoraj rozpoczęły się konsultacje w sprawie powołania nowego rządu.

<!** Image 2 align=none alt="Image 180271" >Do akcji jako pierwszy wkroczył prezydent Bronisław Komorowski, który spotkał się w Belwederze z szefem zwycięskiej Platformy Obywatelskiej Donaldem Tuskiem. Na sukces PO z pewnym optymizmem zareagowały rynki, a złoty umocnił się nieco względem euro, franka szwajcarskiego i dolara. <!** reklama>

Premier po raz drugi

Ponieważ PO zdobyła 206 mandatów w nowym Sejmie, do stworzenia koalicji wystarczy jej 28 mandatów PSL. Da to większość 234 głosów w 460-osobowej izbie. Obydwie partie tworzyły rząd w poprzedniej kadencji. Misję stworzenia nowego gabinetu prezydent powierzy Donaldowi Tuskowi. Zrobi to jednak dopiero po ogłoszeniu oficjalnych wyników wyborów.

- Na to wskazuje cała logika funkcjonowania demokratycznych mechanizmów - stwierdza Bronisław Komorowski na swojej stronie internetowej. - Wydaje się, że mogą łatwo spotkać się trzy warunki, o których mówiłem wcześniej, tzn. wola stworzenia rządu, zdolność koalicyjna i sukces wyborczy - dodał. Konsultacje z partiami, które weszły do parlamentu, odbędą się jeszcze w tym tygodniu.

- Zakładam, że raczej będą to proste porozumienia - zapowiada Bronisław Komorowski. - Byłbym szczęśliwy jako prezydent Polski, gdyby udało się skrócić czas niejasności. Chciałbym jak najszybciej wyłonić premiera, który będzie dysponował większością w polskim parlamencie.

Kalendarz powyborczy

Pierwsze posiedzenie nowego Sejmu prezydent powinien zwołać w ciągu 30 dni od daty wyborów, najpóźniej 8 listopada. Można jednak spodziewać się, że nie będzie czekał aż tak długo. Marszałek Sejmu poprzedniej kadencji Grzegorz Schetyna powiedział wczoraj, że pierwsze posiedzenie mogłoby się odbyć 27-28 października.

Zgodnie z Konstytucją prezydent powinien wskazać kandydata na premiera w ciągu 14 dni od pierwszego posiedzenia Sejmu, a więc do 22 listopada. Jeżeli kandydatowi uda się stworzyć większość, Sejm bezwzględną większością powinien udzielić wotum zaufania nowemu gabinetowi do 6 grudnia. Gdyby tak się nie stało, w ciągu kolejnych dwóch tygodni kandydata na premiera musi wskazać Sejm. Jeśli i to zakończyłoby się niepowodzeniem, inicjatywa musiałaby wrócić znowu do prezydenta. Ten musiałby zaproponować nowego premiera do 3 stycznia 2012 r. Gdyby również wtedy nie udało mu się uzyskać poparcia izby, tym razem zwykłą większością głosów, już w lutym czekałyby nas nowe wybory. W obecnej sytuacji to jednak tylko teoretyczne rozważania, ponieważ koalicja PO i PSL raczej nie powinna mieć problemów w Sejmie.

Spotkanie po spotkaniu

Donald Tusk nie miał wiele czasu na świętowanie sukcesu. Większość czasu spędził wczoraj na tworzeniu powyborczej układanki, zarówno w parlamencie, jak i w przyszłym rządzie. Temu poświęcone były spotkanie z szefem PSL Waldemarem Pawlakiem. Nie odbyło się natomiast zapowiadane wcześniej spotkanie premiera z Grzegorzem Schetyną, który nadal ma być marszałkiem Sejmu. Wiele wskazuje na to, że ludowcy zachowają dotychczasowe stanowiska w nowym rządzie. Jak mówi się nieoficjalnie, zdobyli w nowym Sejmie zbyt mało mandatów, by mogli liczyć na większe zdobycze. Waldemar Pawlak najprawdopodobniej będzie więc wicepremierem i ministrem gospodarki, natomiast Jolanta Fedak - ministrem pracy, a Marek Sawicki ministrem rolnictwa.

Donald Tusk pytany przez dziennikarzy o personalia w nowym rządzie, nie chciał ujawnić szczegółów.

- Wszystko mam w głowie - odpowiedział jedynie. W połowie tygodnia temu tematowi poświęcone będzie posiedzenie władz PO. Jeszcze przed wyborami było wiadomo, że o swoje ministerialne stołki nie powinni obawiać się Radosław Sikorski, Jacek Rostowski, Elżbieta Bieńkowska, Michał Boni i Ewa Kopacz.

Z różnych spekulacji wynika, że PO, chcąc mieć bardziej stabilną większość, nie będzie rozglądała się za trzecim koalicjantem. Wybierze raczej sprawdzoną metodę wyciągania pojedynczych posłów z innych ugrupowań, przede wszystkim z SLD. Nie będzie za to interesowała się Ruchem Palikota - w tym przypadku premier Tusk zapowiedział już przed wyborami, że nie będzie rządził z ugrupowaniem, które jest za legalizacją narkotyków. Niektórzy politolodzy nie wykluczają jednak takiej możliwości.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski