Po raz dwunasty byli i obecni piłkarze uczestniczyli w Międzynarodowym Turnieju im. Andrzeja Brończyka Transand 2013 o Puchar Prezesa K-PZPN. Do ćwierćfinału dotarł Chemik, ale przegrał po karnych.
Dawni zawodnicy z Glinek, którzy zawsze odgrywali w memoriale czołowe role ulegli ekipie z Hamburga. Z grupy nie udało się wyjść zawiszanom, którzy wystawili do boju młodszy skład niż w poprzednich latach. Byli koledzy „Kini” Brończyka wystąpili z kolei w spotkaniu pokazowym VIP-y - Gwiazdy i Przyjaciele (5:6).
W turnieju zagrało 15 drużyn, z uwagi na fatalne warunki atmosferyczne nie dojechali Białorusini z Baranowicz. W finale po zaciętym pojedynku i rzutach karnych Grudziądz pokonał Toruń (zastąpił Legię Warszawa), też dzięki obronie karnych przez Marcina Ciesielskiego.
- Uważam, że poziom sportowy był wysoki. Szkoda trochę Litwinów z Riese, którzy w grupie wygrali wszystkie mecze, lecz w ćwierćfinale Toruń wyeliminował ich po karnych. Drużyny wyjechały z Bydgoszczy zadowolone i za rok chcą zagrać ponownie - stwierdził stojący na czele komitetu organizacyjnego turnieju Leszek Płoszaj.
A „Express” na trybunach odnalazł Sławomira Fuśka, grającego obecnie w oldbojach z Koszalina, który w połowie lat 80. w meczu III ligi Gwardii z Zawiszą pokonał Andrzeja Brończyka uderzeniem z ok. 50 metrów!
- Pamiętam to dokładnie. Brończyk wyszedł na szesnasty metr. Wybił piłkę na nasze pole, a ja z powrotem uderzyłem na jego bramkę - przypomniał nam Fusiek.
- Długo ona leciała, odbiła się w okolicach 11 metra, Kinia jeszcze się cofał próbując wybić ją nad poprzeczkę, lecz wpadła mu nad ręką do siatki. Później się dowiedziałem, że po tym meczu zwolniono trenera Zawiszy Stanisława Mątewskiego...