Przedstawiciele kontrowersyjnych ruchów bez przeszkód korzystają w naszym mieście z sal domu kultury. Stowarzyszenie obrony przed sektami ostrzega przed tym.
<!** Image 2 align=right alt="Image 17901" >Miłośnicy Jose Silvy, który jest twórcą, m.in., metody uaktywniania półkul mózgu, „wchodzenia w siebie” i wizualizacji, spotykali się niegdyś w salach Wojewódzkiego Ośrodka Kultury przy ul. Toruńskiej. Tam także można się było zapoznać z filozofią Sai Baby oraz uzdrowiciela duchowego Bruno Groeninga.
Oszołomów nie było
- Członkowie wspomnianych klubów nie spotykają się w naszych pomieszczeniach przy pl. Kościeleckich bodajże od roku. Czasem odbywają się tutaj zajęcia warsztatowe, a regularne spotkania klubów przeniesione zostały w inne miejsca miasta - wyjaśnia Krystyna Wulert z WOK. - Zaznaczam, że korzyści z tego rodzaju zajęć były ogromne. Ludzie się otwierali na świat, odrzucali strach, kompleksy. Nie ma manipulacji. Kontrolowałam przebieg spotkań, na które nigdy nie wpuszczało się oszołomów. Ćwiczenia Silvy dozwolone były wyłącznie dla ludzi o zdrowej psychice. Przeciwwskazaniem była także epilepsja. Zajęcia były dobrowolne i bezpłatne.
Zarówno teoria Silvy, jak i przekaz Sai Baby oraz metody Groeninga szeroko omawiane są na stronie internetowej Sekty.net.
Ostrożnie z treningiem mózgu
Ojciec Grzegorz Kluz, dominikanin, który dyżuruje pod podanym tam telefonem, uważa, że niektóre elementy proponowanych nauk są kontrowersyjne. - Z ostrożnością należy podchodzić do poddawanie umysłu intensywnemu treningowi, różnego rodzaju wizualizacjom, głębokim medytacjom. Wybór swojego ducha przewodniego może na przykład oznaczać wejście w sfery okultyzmu, a to już jest niebezpieczne.
Charakterystyczne dla wszelkich ruchów jest tworzenie tzw. przybudówek w szkołach i ośrodkach kultury.
- Pamiętam przykład polskiego ruchu Antrovis, który uważa, że światem rządzi UFO - mówi Ryszard Nowak, przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami. - Kilka lat temu na Politechnice Częstochowskiej pojawiła się „trzecia” osoba w hierarchii tego ruchu, która twierdziła, że ma zdolność niszczenia zbuntowanych planet. Rektor zgodził się na wykład, chociaż telefonowałem do niego z ostrzeżeniem. Sala była ubita studentami. Przed dziennikarzami rektor wykręcał się później niewiedzą. Jeśli chodzi o Bydgoszcz, jest to zagłębie rozmaitych formacji filozoficznych, religijnych, a nawet sekt, które celują w miasta uniwersyteckie. O Silvie i Sai Babie wolałbym się za dużo nie wypowiadać. Za mało mamy danych na temat tych ruchów. Nie figurują w rządowych raportach, nie wpłynęły skargi. Wprawdzie słyszałem i czytałem różne rzeczy, dobre i złe, ale nie mam dowodów przeciwko nim ani wiarygodnych świadków. Obie postacie wzbudzają jednak spore kontrowersje, a jeśli one pojawiają się, to należy zachować ostrożność podczas udostępniania miłośnikom sal w szkołach, domach kultury, gdzie przebywają dzieci.