Jeszcze parę lat temu trasa E1 między Świeciem a Grudziądzem była oblężona przez prostytutki ze Wschodu. Dziś zostały tylko dwie przedstawicielki tego najstarszego zawodu.
Policjanci wspominają, że największy problem z prostytutkami mieli przed trzema, czterema laty. Na komendę wpływały skargi od mieszkańców ul. Rzemieślniczej w Świeciu, oburzonych ekscesami panienek i ich klientów, którzy odwiedzali mieszczącą się tam agencję towarzyską. Skarżyli się też mieszkańcy gminy Dragacz. To tam, w okolicach Górnej i Dolnej Grupy oraz Fletnowa, codziennie wystawało po kilkanaście Ukrainek, Bułgarek i Rumunek, zajmujących się przydrożną prostytucją.
- Problem z agencją towarzyską przy ul. Rzemieślniczej rozwiązał się, kiedy jej właściciel po bojach z inspektorem nadzoru budowlanego, zwinął interes i wyniósł się z miasta - mówi komisarz Stanisław Urbański, zastępca komendanta powiatowego policji w Świeciu. - Natomiast cudzoziemki z trasy E1 wyjechały gdzie indziej, kiedy zaczęliśmy raz za razem kontrolować ich pozwolenia na pobyt w Polsce. Znaleźliśmy „haczyk”, bo wszystkie miały wizy turystyczne, a ich działalność miała niewiele wspólnego ze zwiedzaniem. Przebywały więc w naszym kraju niezgodnie z celem zadeklarowanym w dokumentach. Nasze działania skutecznie je odstraszyły, bo nie mamy już z nimi problemu - dodaje komisarz Urbański.
Obecnie przy trasie E1 zostały już tylko dwie panie, parające się najstarszym zawodem świata. Obie są z Grudziądza i jako miejsce pracy wybrały odcinek szosy między Fletnowem a Górną Grupą. Policja daje im spokój, bo sama prostytucja nie jest w Polsce zakazana. Kara do 10 lat więzienia grozi jedynie za stręczycielstwo, czyli nakłanianie do nierządu i czerpanie z tego korzyści.
- W ubiegłym roku mieszkaniec Grupy biciem zmuszał do prostytucji przy szosie E1 swoją 21-letnią konkubinę. W końcu dziewczyna miała tego dość i powiadomiła policję, oskarżając mężczyznę o stręczycielstwo. Sprawa trafiła do sądu, ale kiedy przyszło do rozprawy, dziewczyna wycofała zarzuty - wspomina komisarz Urbański.