Jeśli wygra, chce współpracować z byłymi prezydentami - zdradza w rozmowie z Hanną Walenczykowską Teresa Piotrowska, laureatka drugiego miejsca w „Prawyborach Expressu”.
Pani kampania różni się od tego, co robią inni. Nie rozwiesiła Pani wielu plakatów, nie wykupiła kilkudziesięciu billboardów...
- Nie traciłam pieniędzy na drukowanie ulotek, zaproponowałam wyborcom książkę. To w niej przedstawiłam wszystko to, co chcę zrobić - oczywiście jeśli wyborcy obdarzą mnie swoim zaufaniem. Nie ma w niej niczego, czego nie można zrobić przez następne cztery lata.
<!** reklama left>Nie proponuję listy życzeń, ale konkretne rozwiązania, w tym budowę tramwaju do Fordonu. Nie zamierzam o nim dłużej rozmawiać. Są profesjonalne ekspertyzy. Miasto ma szansę zdobyć na tę inwestycję pieniądze z Unii Europejskiej. Trzeba to zrobić.
Czym, jeśli obejmie Pani urząd prezydenta, różnić się będzie Pani styl rządzenia, od tego jaki uprawiany jest obecnie.
- Prezydent powinien mieć otwarte na oścież drzwi. Nie mam nic do ukrycia i, co ważniejsze, mieszkańcy mają prawo wiedzieć, co dzieje się w urzędzie.
Poza tym, nie zamierzam wchodzić w konflikty z marszałkiem, wojewodą i ościennymi gminami. Dla dobra Bydgoszczy chcę współpracować ze wszystkimi, ponad partyjnymi podziałami.
Dla takiej współpracy zamierza Pani powołać...
- ... radę prezydencką. Chcę zaprosić do niej wszystkich byłych prezydentów. Każdy z nich miał swoją wizję rozwoju Bydgoszczy, każdy ma doświadczenia z jej realizacji. Decyzje strategiczne dla miasta warto podejmować wspólnie.