Jest przełom w procesie domniemanego pedofila. Dwa lata temu Sąd Rejonowy w Bydgoszczy skazał Mariana Wierskiego na 2,5 roku więzienia za seksualne wykorzystywanie syna. Sąd okręgowy wyrok uchylił i proces zaczął się od nowa. Czy teraz chłopak mówi prawdę?
<!** Image 2 align=right alt="Image 129505" sub="Rys. Łukasz Ciaciuch">Na wtorkowej rozprawie trzynastoletni Maciek odwołał zeznania sprzed trzech lat. Wyznał, że oskarżając ojca o molestowanie seksualne i gwałty, kłamał. Działał pod presją matki, bał się jej sprzeciwić. Wie, że....
wyrządził tacie krzywdę.
Bardzo tego żałuje. Dał temu wyraz już w czerwcu. Z okazji Dnia Ojca przesłał Wierskiemu SMS-a: „Wiesz tata, jesteś niewinny. Nic się nie działo. Po prostu wcześniej nie miałem odwagi, by Ci to powiedzieć. Jesteś wspaniałym Ojcem. Nikt mnie nie uprzedził, że matka takie bzdury wymyśla i uwierzyłem jej. Przepraszam Cię. Wybacz mi to, ale tak od serca. Maciek”.
Co w tej sytuacji zrobi sąd? Na pewno wysłucha biegłych na okoliczność nowych wyznań chłopca. Dwa lata temu, opierając się na zeznaniach 11-letniego wówczas Maćka i jego matki, uznał 58-letniego Mariana Wierskiego winnym i skazał go na karę więzienia.
<!** reklama>W publikacji „Mroczne widmo rodziny” z 17 sierpnia 2007 roku pisaliśmy o wątpliwościach związanych z tym wyrokiem. Mieli je, m.in., biegli. Jeden z psychologów sądowych wydał wtedy o matce Maćka taką opinię: - Wypowiedzi Barbary Wierskiej i członków jej rodziny sugerują, że kobieta ma zaburzenia w odbiorze wrażeń zmysłowych, a jej zeznania należy potraktować z ostrożnością.
Przy silnym związku emocjonalnym z dzieckiem nie można wykluczyć indukowania mu przez matkę własnych lęków, poglądów i interpretacji zdarzeń. Konieczna jest ocena stanu zdrowia tego świadka przez lekarza psychiatrę.
Problem w tym, że Barbara Wierska takiemu badaniu się sprzeciwiała. - Sędzia chyba z 10 razy mnie do tego namawiała. Ale ja nie chcę, bo zrobią ze mnie wariatkę, odbiorą mi dzieci - tłumaczyła w rozmowie z nami. Mieliśmy wtedy okazję poznać niezmierzone granice jej wyobraźni. - Mąż robił mi zdjęcia pornograficzne w nocy. Był też w grupie mężczyzn w kominiarkach, którzy uczestniczyli we wcześniejszej sesji zdjęciowej. Wtedy zaciągnął mnie do swojego mieszkania człowiek, który nagabywał mnie w pracy. Podejrzewam, że mąż mu za te zdjęcia zapłacił. A teraz wszędzie, gdzie ja się pokazuję, on te zdjęcia rozrzuca. Ludzie je oglądają, coś szepcą.
W sądzie Barbara Wierska opowiadała o zamontowanych w jej domu kamerach i o truciźnie, którą mąż miał dodawać do jej leczniczych nalewek na occie.
To, co jej 11-letni syn Maciej zeznał o rzekomym wykorzystywaniu go przez ojca, budzi grozę. Istne obsceny miały się dziać w jego sypialni od wielu lat. Nad ranem, w domu pełnym rodzeństwa.
- Jak czytam zeznania syna, to skóra mi cierpnie - mówi Marian Wierski. - Boli mnie świadomość tego, jak wielkie spustoszenie w umysłach moich dzieci spowodowała chora psychika żony. Mam żal do policji, prokuratury i sędziego, który wydał wyrok, o to, że nie przejęli się wskazówkami biegłych i nie skierowali żony na badanie. I tylko jedną opinię uznali za słuszną. Tej biegłej, która stwierdziła, że „zeznania dziecka są zwarte, logiczne i stanowią jednorodną całość, a chłopiec nie zmyśla”. A ja zawsze wierzyłem, że...
prawda przebije się przez stek kłamstw
Wtorkowa rozprawa, podczas której zeznawał Maciek, natchnęła Mariana Wierskiego nadzieją. - Wystąpię o przyznanie mi opieki nad dziećmi. Może skończy się ich gehenna, a żona zacznie się leczyć. - zapowiada. Nie chce jej skrzywdzić. - To tylko choroba - tłumaczy. Ostatnie lata jego życia to gotowy scenariusz na film grozy. Areszt, ośmiomiesięczny pobyt w celi, wyrok, zakaz zbliżania się do domu i dzieci, zwolnienie z pracy. - A wszystko przez chorobliwe urojenia żony - twierdzi. Tym, co podsunęła jej chora wyobraźnia, karmiła dzieci. Mieli ich sześcioro, najmłodsze miało wtedy 8, najstarsze ponad 30 lat.
Małgosia (lat 27) po aresztowaniu ojca trafiła do psychiatryka. „Ta sytuacja mnie przerosła - napisała mu w liście - Nie umiałam sobie poradzić z podejrzeniami mamy. Ona podejrzewa mnie o kontakty seksualne z Tobą. Próbowałam ci to powiedzieć, ale mówiłeś, że o nowych wymysłach mamy nie chcesz wiedzieć. Była u mnie Ania (siostra - przyp. aut.) i dowiedziałam się, że teraz mama mnie podejrzewa o kontakty z dziećmi. Ciężko mi; Ty siedzisz, a mama ma mnie za wrednego i zboczonego człowieka. Wiem, że ten szpital po części jej zawdzięczam” - pisze Małgosia.
Barbara Wierska nie ma dla córki grama współczucia. - Ona znalazła się w szpitalu, bo bała się, że po aresztowaniu ojca inna prawda wyjdzie na jaw. Taka, że ona swoją córeczkę łyżeczką od herbaty molestuje. Ja te łyżki w koszu na śmieci znajdowałam - tłumaczy.
Ania, starsza córka Wierskich, też przelała na papier swoje...
ponure wspomnienia
Z czterech stron maszynopisu, który dotarł do sądu, wyłania się wstrząsająca historia dziewczyny od 14 roku życia wysłuchującej niezdrowych zwierzeń matki.
- Większość historii, które mi opowiadała, działa się w nocy. Mama słyszała kobietę, która nocą przychodziła do taty i kochała się z nim. Ze szczegółami opowiadała mi przebieg ich rozmów - wspomina Ania. - Ani ja, ani reszta rodzeństwa niczego nie słyszeliśmy, ale mama tłumaczyła, że ojciec podaje nam w herbacie środek nasenny. Przestaliśmy ją pić, ale i wtedy tylko mama słyszała te głosy. Opowiadała mi również, ż e podejrzewa tatę o to, że przyprowadza w nocy innych mężczyzn, którzy z mamą współżyją (&) Mama mówiła mi, że pytała brata, czy tata go molestuje, ale on zaprzeczał. Pół roku przed aresztowaniem taty Maciek oglądał z mamą program o molestowanym chłopcu. Opowiadała mi, że się rozpłakał i powiedział jej: „Tata mi też to robił”.
Ania ma na ten temat własną opinię: - Uważam, że zeznania, które złożył Maciek, są przeżyciami bohatera tego programu. Pamięta też, jak tuż po aresztowaniu ojca matka próbowała ich ustawić przeciw ojcu. - Łkając mówiła, że tata zgwałcił Maćka, a obdukcja wykazała, że takich gwałtów były setki.
Tymczasem obdukcja lekarska nie zostawiała złudzeń: „Chłopiec w stanie ogólnym dobrym, nie zgłaszał dolegliwości bólowych. Nie stwierdzono widocznych zmian zewnętrznych narządów moczowo-płciowych i odbytu”.
- Dokument podmieniono. Podsłuchałam, jak lekarz mówił do pewnej osoby, że ma pójść do prokuratury i wymienić dokumenty - sugeruje matka.
Aż trudno uwierzyć, że zarówno listy i zeznania córek, jak i wypowiedzi samej Barbary Wierskiej nie wzbudziły wątpliwości sądu, a wyrok z 2007 roku w stosunku do oskarżonego Mariana Wierskiego brzmiał: „winny”
W jego uzasadnieniu czytamy: „Sąd dał wiarę zeznaniom świadka Macieja Wierskiego, bo są konsekwentne, logiczne, obiektywne, co świadczy o ich prawdziwości. Zdaniem sądu, zebrane dowody nie potwierdziły zarzutów, że świadek był indukowany przez matkę, że to ona zasugerowała mu treść zeznań, on się na to zgodził i bezpodstawnie obciążył oskarżonego”.
Wtorkowe zeznania Maćka burzą zasugerowaną w sądowym uzasadnieniu konsekwencję. I też są logiczne, obiektywne. Czy świadczy to o ich prawdziwości?
- Tego jestem pewny - mówi oskarżony. Jego...
żona łatwo się z tym nie pogodzi
Maciej i jego młodsza siostra spędzają wakacje u Ani. Nie chcą wracać do domu. Barbara Wierska nie pracuje. Jej mąż płaci czynsz i spłaca kredyt, zaciągnięty na mieszkanie, od którego sąd każe mu się trzymać z daleka. Płaci alimenty na dzieci, z którymi nie ma prawa przebywać i długi, które narosły, gdy osadzony na 8 miesięcy w areszcie stracił pracę. Wysłał listy do rzecznika praw dziecka, Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Kończy je konkluzją: „Prawo polskie nie chroni rodzin i dzieci. Lekką ręką sądzi ludzi na podstawie oszczerstw i urojeń, niszczy ich psychikę, pozbawia domu i pracy. Jestem zmęczony”.
PS__Personalia bohaterów zmieniono
Opinia - Manipulowanie dziećmi zawsze odbija się na ich psychice
<!** Image 3 align=right alt="Image 129505" >**Robert Lubrant - prezes Stowarzyszenia „Bezpieczeństwo Dziecka”:**
Znane mi są przypadki manipulowania dziećmi przez kobiety, które chcą je wykorzystać do rozgrywek z mężem. Dlatego każdą sprawę, związaną z podejrzeniem o wykorzystywanie seksualne dziecka powinno się rozpatrywać indywidualnie. I nie można powierzać takiego badania pierwszemu lepszemu psychologowi z listy biegłych sądowych, co obserwujemy w praktyce. Tym powinien się zająć psycholog ze specjalizacją „wykorzystywanie seksualne”. Mamy kilku takich specjalistów w regionie i odnoszę wrażenie, że sądy rzadko korzystają z ich wiedzy. Szkoda, bo manipulowanie dziećmi przez osoby dorosłe prędzej czy później odbije się na ich psychice.