[break]
Dokładnie tydzień temu cała uwaga mediów skierowana była na Grudziądz, gdzie doszło do zbrodni gwałtu na 9-letnim chłopcu, popełnionym przez pedofila. W tym zdarzeniu dopatrywano się zaniedbań służb więziennych. Sobotnia ucieczka trzech recydywistów to kolejne zdarzenie, które znów cieniem kładzie się na więziennictwo.
Upiłowali kraty
Do zdarzenia doszło w sobotę wieczorem. Policja została postawiona w stan alarmu około godziny 21. Zbiegli więźniowie to recydywiści z wyrokami za kradzieże, oszustwa i przestępstwa przeciwko mieniu. Mieli do odsiadki od 2 do 9 lat.
- Mimo prowadzonych na szeroką skale działań nie udało się nam zatrzymać żadnego z uciekinierów - mówił naszej reporterce wczoraj wieczorem podkomisarz Maciej Sabiniarz z Komendy Miejskiej Policji w Grudziądzu. - Sprawa jest bardzo dynamiczna. Blokady i pościg nie dały rezultatu. Prowadzimy inne rodzaje czynności.
Wszystko wskazuje na to, że osadzonym udało się zbiec, piłując kratę w oknie, a następnie przedostając się przez mur. Kierownictwo więzienia nie chce jednak potwierdzać tych przypuszczeń.
Złe zabezpieczenia?
Są też wersje dziury w drucie kolczastym, okalającym mury więzienia, który był w ostatnich dniach wymieniany. Nam udało się dotrzeć do więźnia, który zakładał nowe zabezpieczenia na murze. Wczoraj wrócił do zakładu z krótkiej przepustki.
- W piątek pracowałem przy wymianie tego drutu, ale myślę, że oni uciekli od drugiej strony więzienia przez mur do parku przy szkole. Tam przez weekend nikogo nie ma, teren jest zamknięty - mówi 40 -letni osadzony. - Znałem ich, bo mieszkali pode mną. Tylko tam mogli uciec, a nie na ulicę.
Wersję o braku drutu w części ogrodzenia można też znaleźć na portalach społecznościowych. Internauci informowali, że w piątek przy bramie więziennej remontowano drut kolczasty. Nad murem powstała luka o szerokości trzech metrów. Obecnie jest już załatana, ale nie wiadomo, czy drut został uzupełniony przed czy po ucieczce więźniów. Czy tędy wydostali się recydywiści?
Informacji tych nie chce komentować por. Marta Mazurska, rzeczniczka Zakładu Karnego nr 2: - Nie potwierdzam i nie zaprzeczam.
Będą konsekwencje
Sytuacja w grudziądzkim Zakładzie Karnym nr 2 jest bardzo trudna - jak mówi jego rzeczniczka Marta Mazurska, która na moment wyszła do czekających przed zakładem mediów. Osobom odpowiedzialnym za ewentualne zaniedbania grożą daleko idące konsekwencje. Poszukiwani wciąż recydywiści mają od 23 do 40 lat.
Wcześniej był sukces
Dwa tygodnie temu policja zanotowała z kolei sukces w poszukiwaniach innego zbiega z więzienia. Uciekinier z Zakładu Karnego w Wołowie został zatrzymany. W ostatni piątek, 25 września, zaatakował proboszcza parafii, w której wykonywał prace w ramach resocjalizacji, ciężko go ranił, po czym uciekł. Policjanci zatrzymali go w Kaliszu.
- 57- letni mężczyzna został zatrzymany dziś o 4.30 w jednym z mieszkań na terenie Kalisza. Nie stawiał oporu i był zaskoczony widokiem policjantów. Przebywa w areszcie i czeka na przekazanie jednostce prowadzącej postępowanie - informuje sierż. szt. Anna Jaworska-Wojnicz z kaliskiej policji. Mężczyzna uciekł w piątek o godz. 15.30. Był w trakcie wykonywania prac ramach resocjalizacji przy parafii pw. św. Boromeusza. Wcześniej zaatakował i poważnie ranił proboszcza, ks. Krzysztofa Kantona. W całym mieście trwała obława. Pracownicy zakładu karnego przyznają, że to dla wszystkich było duże zaskoczenie, ponieważ mężczyzna był wysoko oceniany przez służbę więzienną. Miał ponad 200 nagród i tylko jedną naganę, udzielał się społecznie, pracował też w zakładzie karnym, wielokrotnie wychodził na przepustkę.