W najnowszym badaniu portalu korkowo.pl sprawdzona została prędkość w największych miastach w Polsce. Badanie objęło ścisłe centra miast oraz ulice w promieniu 10 km. W poprzednich rankingach najwolniejszym miastem pozostawał Wrocław. W tym mieście postoimy głównie w ścisłym centrum, gdzie prędkość jest wciąż najniższa w kraju i wynosi niecałe 28 km/h.

[break]
Najwolniejsze polskie miasta to Łódź i Warszawa ze średnią prędkością jazdy 36 km/h. Następne miejsca zajmują Wrocław oraz Szczecin z prędkością sięgającą niecałe 38 km/h. Czołową siódemkę zamykają ostatnie trzy z największych polskich miast: Kraków, Poznań i Gdańsk, które notują kolejno prędkości: 38,5 km/h, 41 km/h i 42 km/h.
Najszybciej jedziemy w Zielonej Górze, Gorzowie Wielkopolskim oraz Olsztynie. Tam średnie prędkości oscylują wokół 50 km/h.
Analizy portalu potwierdza ze swojego doświadczenia Piotr Kośmider, codziennie jeżdżący z transportami do polskich miast. - Też czasem przeklinam bydgoskie ulice, ale porównując je do różnych miast w kraju nie wypadamy najgorzej. Remonty nie mają tu nic do rzeczy, bo prace trwają praktycznie wszędzie.
Taki sobie średniak
Na tle największych „żółwi” Bydgoszcz wypada nieźle. Średnia prędkość w centrum miasta to nieco ponad 35 km/h, w całym mieście - 43 km/h.
- Przy obecnej dynamice przyrostu liczby samochodów w mieście - około 5. tysięcy rocznie - nie poprawa, a utrzymanie tych parametrów staje się celem - mówi wiceprezydent Bydgoszczy Łukasz Niedźwiecki, odpowiedzialny za drogi i transport. - W dużej mierze pomoże nam zastosowanie inteligentnych systemów transportowych, ale to ciągle za mało. Stąd planowane budowy kolejnych buspasów i tras szynowych. Jeżeli aut będzie nadal przybywało w takim tempie, a my nadal wzmacniać będziemy transport publiczny, podróż samochodem będzie o wiele dłuższa niż tramwajem, a nawet autobusem. Wtedy transport zbiorowy w oczywisty sposób stanie się preferowanym środkiem podróży.
Czy jednak budowa infrastruktury komunikacji zbiorowej jest jedynym lekiem na korki?
- Nasze dwa największe problemy komunikacyjne to osie: wschód-zachód oraz północ-południe - tłumaczy Łukasz Niedźwiecki. - Na tej ostatniej sytuacja powinna być rozwiązana budową trasy S5. „Zdejmie” ona co najmniej 20 proc. ruchu, co będzie dużym ułatwieniem. Oś poprzeczna to konieczność połączenia węzłów wschodniego z zachodnim dwiema dwujezdniowymi nitkami i pociągnięcia ich do granic miasta przez Grunwaldzką. Potrzeb jest więcej i wszystkie znalazły swoje odzwierciedlenie w naszych zabiegach o dofinansowanie UE z perspektywy budżetowej 2014-2020.
Mniejszy ma lepiej?
- Wbrew pozorom korki nie są wyłączną domeną wielkich miast, choć w metropoliach są one szczególnie uciążliwe - komentuje wyniki badań Agata Gajewy z serwisu Korkowo.pl. - Kierowcy w metropoliach mają często do pokonania spore odległości, zatem czas na przebijanie się przez zatłoczone ulice jest proporcjonalnie dłuższy. W mniejszych ośrodkach korki zawdzięczamy w dużej mierze rosnącej liczbie aut i mobilności mieszkańców.
Ciekawie wypadły też badania szybkości poruszania się w centrach oraz na obrzeżach miast. Na podstawie analiz z siedmiu dużych miast stwierdzono, że omijanie centrum zwiększa średnią prędkość aż o 22 km/h.