Rolnicy ze Ślesina od lata ubiegłego roku domagają się przywrócenia zamkniętego przez kolej przejazdu przez tory. Czekają na realizację składanych im obietnic.
<!** Image 2 align=right alt="Image 47766" sub="Od lipca ubiegłego roku przejazd przez tory przy ulicy Sportowej w Ślesinie jest niemożliwy">Na początku lipca 2006 roku pracownicy PKP zlikwidowali przejazd kolejowy przy ulicy Sportowej w Ślesinie, ułatwiający rolnikom dotarcie na łąki. Zdaniem kolei, jego lokalizacja w tym miejscu jest zbyt niebezpieczna ze względu na złą widoczność. Dodatkowo z prowadzonych przez PKP badań wynika, że z przejazdu korzystało niewiele osób i jego utrzymanie było nieekonomiczne.
Czujemy się oszukani
Wywieziono zatem betonowe płyty, wykopano dziury i wstawiono słupy uniemożliwiające przejazd przez tory. Teraz, aby dojechać na łąki, rolnicy muszą nadkładać, jak twierdzą, trzy kilometry drogi. Na liczne skargi mieszkańców Ślesina i Michalina po likwidacji przejazdu nie pozostała obojętna gmina. Tuż po jego zamknięciu odbyło się kilka spotkań, wymieniano korespondencję na temat przejazdu, sprawę poruszono na sesji Rady Miejskiej. Pomoc oferowali również ówczesny starosta nakielski Piotr Hemmerling i poseł Sławomir Jeneralski.
<!** reklama left>- Obiecano nam pomoc, wsparcie i rozmowy z koleją, aby przywrócić przejazd w tym miejscu - mówią rolnicy ze Ślesina posiadający łąki w pradolinie. - Władze się zmieniły, a przejazdu nie udało się przywrócić. Czujemy się oszukani - dodają.
Nie zapomnieliśmy
Jak nas poinformowano w nakielskim Urzędzie Miasta i Gminy, o sprawie nie zapomniano. - W najbliższych dniach zapadną konkretne decyzje w tej sprawie - mówi Jarosław Derus, inspektor w Wydziale Gospodarki Komunalnej i Rolnictwa UMiG. - Zamierzamy wystąpić do właściciela drogi biegnącej po południowej stronie torów o umożliwienie korzystania z niej przez rolników. Droga ta jest własnością Fundacji Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego im. Anieli Hrabiny Potulickiej w Wojnowie.
Zdaniem rolników, nie jest to najlepsze rozwiązanie, ponieważ, jak twierdzą, droga ta jest w złym stanie i dojazd nią sprawia wiele trudności.
- Naszą intencją jest, aby przejazd ponownie powstał - zapewnia Jarosław Derus. - Jest kilka możliwości. Wszystkie wymagają jednak pieniędzy. W zależności od rodzaju przejazdu, są to kwoty od 50 do 650 tysięcy złotych. Zdaniem Jarosława Derusa, mógłby w tym miejscu powstać przejazd z rogatkami, zabezpieczany na klucz. - W najbliższych dniach wystosujemy odpowiednie pisma do Fundacji i PKP. Myślę, że dojdziemy do porozumienia - dodaje.