W momencie, gdy nowe przepisy dotyczące odpłatności za przedszkola wchodziły w życie, wskazywaliśmy, że litera prawa nie brzmi tak samo dla wszystkich. Podobne zdanie wyraziły służby wojewody, który wskazywały na ich swoistą niesprawiedliwość.
Bo rodzice, którzy przyprowadzają swoje dzieci do przedszkola około godziny szóstej rano i odbierają je o 13-tej, płacą tyle samo, ile rodzice, którzy przyprowadzają maluchy po godzinie ósmej mimo że dzieci z pierwszej grupy spędzają w przedszkolu jedną trzecią czasu więcej.
<!** reklama>
Prawdopodobnie wszystko zmieni się od przyszłego roku, a zmianę boleśnie odczują rodzice. Bo jeśli przepisy się zmienią, rodzice płacić będą za każdą godzinę dziecka spędzoną w placówce ponad normatywne pięć darmowych godzin, bez względu na to, czy będą to godziny ranne czy popołudniowe. Także stawki za dodatkowe godziny zostaną zrównane, znając życie - raczej w górę niż w dół. I wtedy zobaczymy w Bydgoszczy sytuację, jaką zmiana przepisów wywołała w innych miastach. W przedszkolach mniej jest dzieci, bo rodzice maksymalnie skracają ich pobyt ze względu na koszty. Tymczasem koszty utrzymania placówki, mediów, koszty pracy są ciągle takie same. To oznacza mniej więcej tyle, że wkrótce pojawią się pytania o sens takich wydatków, w sytuacji, gdy mniej dzieci chodzi do przedszkoli. Trzeba będzie ciąć koszty, bo w samorządowych kasach się nie przelewa. Cięcia kosztów oznaczają cięcia etatów. Oby nie okazało się, że nowe zasady opłat w przedszkolach uderzą w same przedszkola i ich kadrę.