Przedświąteczne ogonki

<!** Image 3 align=none alt="Image 208421" sub="Związkowcy twierdzą, że w Wielką Sobotę markety miały być czynne do godziny 16 - podobnie jak w wigilię Bożego Narodzenia. Duże sieci handlowe wydłużyły jednak czas pracy o dwie godziny. Fot.: Dariusz Bloch">

Pracownicy marketów w Wielką Sobotę nadal pracują zbyt długo - twierdzą przedstawiciele związków zawodowych.

<!** reklama>

Wielki Tydzień nie jest tylko okresem zadumy i modlitwy. Są to także dni, w których przygotowuje się wszystko, co należy po to, by godnie móc obchodzić Wielkanoc. Jednym z elementów jest, oczywiście, robienie zakupów. Jak one przebiegały w Wielki Czwartek, sprawdziliśmy, odwiedzając kilka małych i dużych bydgoskich sklepów.

Okazało się, że w centrum Bydgoszczy - w okolicach Dworcowej, Śniadeckich, Gdańskiej - w niedużych sklepach spożywczych, warzywno-owocowych, drogeryjnych i mięsnych przed południem tłoku nie było. Bez stania w wielkich kolejkach można było kupić to, po co się przyszło. W sklepach mięsnych klientki najczęściej pytały o godziny otwarcia w Wielką Sobotę.

- Chcę odebrać zamówiony towar. Może dokupię też jeszcze trochę wędliny - mówiła o swoich planach pani Małgorzata z Gdańskiej. - Nie lubię, kiedy pokrojona w plastry szynka, zwłaszcza surowa, leży zbyt długo w lodówce. Robi się wówczas śliska.

Większość sprzedawców zapewniała, że w sobotę robić zakupy będzie można do godziny 14. Niektóre sklepy - m.in. drogeryjne - czynne będą godzinę dłużej.

W dwóch sklepach „Biedronki” w czwartek po południu klientów było więcej niż zwykle. Kasjerki, bardzo sprawnie, obsługiwały prawie wszystkie kasy. Pozostali pracownicy na ogromnych paletach dowozili towar, który błyskawicznie znikał z koszy i regałów.

- Jestem zaskoczona. Kupuję tu od kilku lat i nigdy jeszcze takiego wyboru nie było - mówi pani Magda z ulicy Unii Lubelskiej. - Nawet ziemniaki z Izraela dowieźli. Mam nadzieję, że dobre będą do warzywnej sałatki.

Nie wszystko mieściło się na półkach, więc kartony z towarem układano na podłodze w pobliżu regałów.

Podobnie było też w „Realu”, w którym kupujących było wielu.

- Wydłużono nam czas pracy o godzinę - mówiła jedna z kasjerek. - Nie wiem po co, bo sklep po godzinie 22 pustoszeje. Myślę, że firma na tym traci, a nie zarabia.

Zdanie kasjerki podziela przedstawiciel związków zawodowych.

- Dłuższy czas pracy kosztuje. Trzeba przecież zapłacić ludziom oraz ponieść wydatki związane ze zużyciem energii - mówi Jan Dopierała, sekretarz Sekcji Krajowej Pracowników Handlu NSZZ „Solidarność”. - Klientów w tym czasie było tak niewielu, że nakłady na pewno się nie zwróciły. Poza tym, jeśli ktoś chce rozbić zakupy w nocy, zawsze może iść do „Tesco”. Market ten czynny jest przecież przez całą dobę.

Związkowcy od wielu już lat postulują, by w Wielką Sobotę markety były zamykane wcześniej, czyli o godzinie 14.

- W wigilię Bożego Narodzenia już tak jest. Niestety, z Wielką Sobotą nadal mamy kłopoty - wyjaśnia Jan Dopierała. - Większość sieci handlowych przedłużyła okres sprzedaży do godziny 18, co oznacza, że ostatni pracownicy - ochrony i panie z kas centralnych - opuszczą sklep dopiero po 20 - dodaje związkowiec.

Zwykle jest tak, że klienci pozostają w markecie jeszcze przez godzinę po zamknęciu. Potem kasjerki muszą rozliczyć pieniądze, a pracownicy obsługi zabezpieczyć towar w taki sposób, by przetrwał do poświątecznego wtorku. Wszystkie te czynności trwają od 1,5 do 2 godzin.

- Wcześniej ustaliliśmy, że markety czynne będą w Wielką Sobotę do godziny 16. Chyba z powodu kryzysu wydłużono czas pracy o dwie godziny - uważa Jan Dopierała.