Zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw zatrudniających powyżej 9 osób w marcu 2017 r. wyniosło 5981,7 tys. osób – podał dziś w komunikacie Główny Urząd Statystyczny. To więcej o 4,5 proc. w stosunku do wyniku z ubiegłego roku.
Nie ma już chętnych do pracy
- Wzrost zatrudnienia jest trwały, ale ograniczony. Firmy zgłaszają ogromny popyt na pracowników. Tylko w marcu pracodawcy zgłosili do urzędów pracy ponad 167 tys. propozycji zatrudnienia, co stanowiło najwyższy wynik od dwóch dekad. Jednak po stronie podażowej widać wyraźne ograniczenia. Z naszych analiz wynika, że jedynie 18% Polaków jest skłonnych do zmiany pracy, a to najniższy wynik w historii badań. To pokazuje, że pomimo dobrej koniunktury poziomy zatrudnienia rosną wolniej niż by mogły, bo wiele miejsc pracy już dziś pozostaje nieobsadzonych. A już za chwilę czeka nas sezonowy boom rekrutacyjny i wówczas problemy ze znalezieniem pracowników będą jeszcze poważniejsze - komentuje Andrzej Kubisiak, Dyrektor Zespołu Analiz w Work Service S.A.
Trzeba będzie płacić jeszcze więcej
GUS poinformował również o przeciętnym miesięcznym wynagrodzeniu brutto w marcu. W sektorze przedsiębiorstw było ono wyższe o 5,2% r/r i wyniosło 4 577,86 zł.
- Poprawa poziomów wynagrodzeń staje się faktem, a dynamika wzrostu w marcu przekroczyła psychologiczną granicę 5 proc. Już na początku roku zapowiadaliśmy, że narastająca presja płacowa przełoży się na większe podwyżki i dziś staje się to faktem. Dobrym przykładem tego zjawiska jest sytuacja w sektorze handlowym, w którym na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy najwięksi gracze już kilkukrotnie decydowali się na podnoszenie pensji. W ten sposób firmy nie tylko próbują zatrzymać u siebie pracowników, ale też skłonić nowych do podjęcia zatrudnienia. Jednak nasilająca się wojna płacowa o kandydatów przekłada się również na rosnące koszty pracy. Z danych Eurostatu wynika, że w ubiegłym roku koszt godziny pracy w Polsce wzrósł o 6 proc., jego główną składową są właśnie płace - dodaje Andrzej Kubisiak.
Obejrzyj wideo:
Polskie mięso podbija światowe rynki. Ale Polaków trzeba namawiać do jego jedzenia. Dlaczego?
