- Nigdy wcześniej polityka nie wchodziła do naszej firmy, ale teraz weszła, i to w bardzo brutalny sposób! - słyszymy od związkowców z Zakładów Chemicznych Nitro-Chem.
Nagłe odwołanie zarządu zaskoczyło 400-osobową załogę bydgoskiej spółki zbrojeniowej.
Dlaczego?
To pytanie zadają sobie wszyscy pracownicy. - Przecież odwołany prezes Tomasz Ptaszyński przepracował w Nitro-Chemie 23 lata i zanim objął fotel prezesa, przeszedł wszystkie szczeble produkcji - dziwią się związkowcy. Proszą o niepodawanie nazwisk, bo boją się stracić pracę. - Przypominają, że Nitro-Chem osiągnął w ub. roku 150 mln zł przychodu, a na ten zaplanował 180 mln zł. - Po co zmieniać ludzi, którzy wyprowadzili zakład z kryzysu? I dlaczego na ich miejsce wstawia się człowieka, który nie miał nic wspólnego z produkcją zbrojeniową? - pytają pracownicy.
Miasta najbardziej przyjazne kierowcom wg rankingu OPONEO. G...
Zszokowała ich informacja, że nowy szef Krzysztof Kozłowski zanim przyszedł do Nitro-Chemu prowadził
sklep akwarystyczny
Nie przeszkadzało im to tak bardzo, gdy Kozłowski zasiadł w nowej w radzie nadzorczej ich spółki. Za to gdy objął fotel prezesa, zaczęli szperać w internecie. I wyszukali, że firma ich nowego prezesa o nazwie Idolek zajmuje się sprzedażą rybek oraz zakładaniem i czyszczeniem akwariów. My też wchodzimy do internetu i ustalamy, że: W ubiegłym roku firma Idolek Krzysztofa Kozłowskiego wygrała przetarg na „Usługi w zakresie sprawowania funkcji utrzymania akwariów słodkowodnych” w LPKiW w Myślęcinku. Związki Krzysztofa Kozłowskiego z myślęcińskim parkiem musiały być głębsze, skoro w Grudniu 2014 r ubarwił swoją pogadanką o rybach żyjących w słodkich wodach imprezę „Mikołajki w zoo”.
Z wykształcenia nowy prezes jest technologiem drewna i inżynierem budownictwa. Wcześniej był technologiem w zakładzie produkującym meble biurowe i dyrektorem PW Jerzy Liber, zajmującego się obróbką metali. Pytamy Krzysztofa Kozłowskiego, czy namaszczony na prezesa Nitro-Chemu miłośnik akwarystyki również w „zbrojeniówce” czuje się...
jak ryba w wodzie
Firma Idolek nie zajmowała się wyłącznie akwarystyką, ale również sprzedażą, serwiso-waniem i remontem maszyn. - Przez kilkanaście lat sprawowałem też funkcje kierownicze w różnych firmach - wyjaśnia Krzysztof Kozłowski.
Nowy prezes był wcześniej w radzie nadzorczej Nitro- Chemu, więc pytamy go o powód odwołania Tomasza Ptaszyńskiego i Beaty Megger z zarządu spółki. - Przede wszystkim chodzi o kontrakt z Albanią, zawarty jednoosobowo przez poprzedniego prezesa, który przyniósł firmie straty liczone w milionach. Zawarto ten kontrakt dotyczący zakupu różnego typu towarów bez konsultacji z kimkolwiek, choćby radcą prawnym. Zapłacono za dostawy z góry, ale zamówiony towar do Polski nie dojechał - informuje Krzysztof Kozłowski. Kolejny zarzut to sprzedaż budynku administracyjnego po zaniżonej cenie.
Wypadek: na skrzyżowaniu Fordońskiej i Kamiennej kierowca wj...
- Sprzedano go za 40 proc. wartości pierwszej wyceny rzeczoznawcy - tłumaczy Krzysztof Kozłowski. Teraz dyrekcja ma nową siedzibę obok hal produkcyjnych.
Pytany, jak ma się do tych zarzutów fakt, że Nitro-Chem pomnaża przychody i generuje zyski, prezes Kozłowski odpowiada: - Nie wszędzie jest tak dobrze. Wydział produkujący folię spożywczą od początku generował znaczące straty, a stary zarząd nic z tym nie robił.
Jak postrzega te zarzuty Tomasz Ptaszyński, były prezes Nitro-Chemu?
Kontrakt albański
podpisałem jednoosobowo, zgodnie z uprawnieniem do reprezentowania spółki, zapisanym w KRS - tłumaczy Ptaszyński i dodaje: - Był on konsultowany z moimi współpracownikami i prawnikami, choć nie ma takiego obowiązku. Wprawdzie klient nie wywiązał się z kontraktu (wysłał tylko jedną partię towaru), ale nie można mówić o wielomilionowych stratach, bo zawarliśmy ugodę przedsądową, na mocy której od września br. klient ma nam spłacać po 200 tys. dolarów kwartalnie. Za towar musieliśmy zapłacić z góry, bo taki był wymóg ministerstwa obrony Albanii.
Zarzut sprzedaży budynku administracji poniżej wyceny były prezes kwituje tak: - Uzyskaliśmy za niego cenę, zgodną z operatem szacunkowym, a ocena rzeczoznawcy, o której mówi mój następca, dotyczyła wcześniejszej wyceny tej nieruchomości pod kredyt, wykonanej według innych kryteriów. Dodam, że była zgoda rady nadzorczej i walnego zgromadzenia na tę sprzedaż.
Tomasz Ptaszyński przyznaje, że produkcja folii spożywczej przynosiła straty, ale po analizie kosztów i technologii podjęto działania restrukturyzacyjne, które już przynoszą wymierne efekty.
O tym, jak nowy zarząd rozstał się z byłym prezesem, krążą wśród załogi legendy. Weryfikujemy je u źródła. Pytamy Ptaszyńskiego, jak wyglądał jego ostatni dzień w firmie.
- Ktoś poinformował mnie telefonicznie, że na walnym zgromadzeniu spółki Nitro-Chem odwołano zarząd. I nie był to przedstawiciel Polskiej Grupy Zbrojeniowej, w skład której wchodzi nasza firma, ani żaden z większościowych akcjonariuszy - zaznacza były prezes. Nikt z nim ani z jego zastępczynią Beatą Megger wcześniej o odwołaniu nie rozmawiał, a ich rozstanie z firmą nie odbyło się według ogólnie przyjętych standardów. - Tuż po walnym kazano nam...
zabrać rzeczy i opuścić zakład
- wspomina Tomasz Ptaszyński i dodaje: - Nowy prezes zapomniał, że odwołanie ze stanowiska nie oznacza automatycznie rozwiązania umowy o pracę, a tę miałem zawartą na czas nieokreślony.
Nikt nie zaproponował mu stanowiska doradcy, ani innej pracy w zakładzie. - Czuję się z tym nie najlepiej. Uważam, że po 23 latach ciężkiej pracy i wyprowadzeniu spółki Nitro-Chem na pozycję lidera eksportu w Polskiej Grupie Zbrojeniowej nie zasłużyłem na takie pożegnanie - mówi.
- Bardzo nam żal prezesa, bo nie zasłużył na takie potraktowanie. Potrafił pozyskiwać unijne środki, a w tym roku zaplanował inwestycje za 42 mln zł - słyszymy od związkowców. Zastanawiają się, czy nowy prezes przeszedł szkolenie w zakresie ochrony informacji niejawnych i czy udokumentował przygotowanie zawodowe do kierowania produkcją i obrotem materiałami wybuchowymi.
- Szkolenie przeszedłem, a koncesja też wkrótce będzie - twierdzi Krzysztof Kozłowski.
