<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/bobbe_slawomir.jpg" >Na skali szacunku, jakim darzy się rozmaite profesje, bycie kontrolerem biletów znajduje się zapewne na ostatnich miejscach, zaraz obok grabarza. Przedstawicieli obu zawodów prędzej czy później spotkamy. O ile jednak usługi tych drugich będą obchodzić już tylko naszą rodzinę, to z kanarami przychodzi nam spotykać się dość często. Warto więc, żeby to spotkanie przebiegało w miarę bezkonfliktowo. W miarę, bo choć bilet w kieszeni, to po wejściu do autobusu dziarskich panów i zwyczajowym „proszę przygotować bilety do kontroli” adrenalina zawsze żywiej krąży we krwi, a po głowie tuła się pytanie - gdzie włożyłem ten bilet?
Pasażerowie, którzy go jednak nie odnaleźli, byli jeszcze niedawno wywlekani z autobusu, czasem obijani przykładnie za przystankową wiatą lub pouczająco szturchani. Zapełniana uwagami naszych Czytelników rubryka Halo Express sprzed kilku lat aż kipi od takich nowinek. Aż przyszła do Bydgoszczy Renoma. Zdziwieni pasażerowie usłyszeli niespotykane dotąd w ustach kanarów słowa - dzień dobry, proszę, dziękuję. Zrobiło się jakby mniej gęsto podczas kontroli. Nadal nie jest idealnie, ale jest zdecydowanie lepiej. Niestety, wszystko co dobre, musi kosztować. Zapomniał o tym zarząd dróg, który zaproponował firmom kontrolerskim tak nędzną umowę, że nie opłacało im się nawet startować w przetargu.
Do końca czerwca, kiedy Renomie wygasa umowa, zostało mało czasu. Prawdopodobieństwo, że w lipcu pojeździmy za darmo jest jednak niewielkie. Bardziej możliwe jest to, że do ponownego konkursu zgłosi się firma podejrzanej proweniencji, która zgodzi się na warunki ZDMiKP. A wtedy - drżyjcie znowu, pasażerowie.