<!** Image 2 align=left alt="Image 218031" >Informacja o wyjściu na wolność niemal wszystkich (z wyjątkiem jednego) domniemanych członków gangu „Kadafiego” może wydawać się szokująca, ale tylko dla tych, którzy nie znają specyfiki tego rodzaju śledztw.
Co nie znaczy, że nie rodzą się pytania. Prokuratura twierdzi, że zabezpieczyła wszystkie dowody i nie ma ryzyka, że „Kadafi” i jego przyboczni będą utrudniać śledztwo. Zgoda, tylko że materiał dowodowy bez oskarżonych nie wystarczy do osądzenia.
Zakaz opuszczania kraju w czasach, gdy do przekraczania granic nie potrzeba właściwie żadnego dokumentu, wydaje się iluzorycznym środkiem zapobiegawczym. Skuteczniejsze może okazać się poręczenie majątkowe. Bo jeśli „Kadafi” nie wywiąże się ze zobowiązań wobec prokuratury, wpłacone 100 tys. złotych może przepaść. Inna sprawa, czy ta kwota będzie stanowić skuteczne zabezpieczenie. Mówimy przecież o grupie przestępczej, która obracała milionami złotych.
Prokuratura jednak wypuściła podejrzanych, bo woli dmuchać na zimne. To znaczy nie chce narażać się na procesy odszkodowawcze, które niechybnie wytaczaliby podejrzani zbyt długo przetrzymywani za kratkami. Wydawać by się mogło, że dwa lata powinny wystarczyć śledczym na zamknięcie tej sprawy bez konieczności zwalniania podejrzanych. Lepiej ich przecież mieć na miejscu. Ale tak się nie stało. Czy uda się osądzić 80-osobowy gang? To już temat na inną opowieść.