Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratura chce 25 lat więzienia dla Sławomira G., a obrona jego uniewinnienia

Jarosław Jakubowski
Z pochyloną głową oskarżony Sławomir G. słuchał wczoraj mów końcowych. Sam jeszcze raz zapewnił, że nie popełnił zbrodni zabójstwa.
Z pochyloną głową oskarżony Sławomir G. słuchał wczoraj mów końcowych. Sam jeszcze raz zapewnił, że nie popełnił zbrodni zabójstwa. Filip Kowalkowski
W bydgoskim Sądzie Okręgowym zakończył się wczoraj proces 48-letniego Sławomira G., oskarżonego o zabójstwo 22-letniej Joanny S. Bydgoszczanin usłyszał zarzut 20 lat po zbrodni.

Oskarżony pojawił się w asyście policjantów, skuty na rękach i nogach, zdawkowo witając się z wezwanym w charakterze świadka młodszym bratem Tomaszem.

Mężczyzna nie skorzystał z prawa do odmowy składania zeznań w sprawie dotyczącej członka rodziny. - W 1994 roku miałem 17 lat, tamtego dnia wróciłem do domu w godzinach popołudniowych. Przed blokiem stała policja i karawan. Gdy wszedłem do mieszkania, już wiedziałem, co się stało. Brat zachowywał się normalnie, nic dziwnego w domu się nie pojawiło. Z Asią łączyły brata więzi koleżeńskie. Chodziły słuchy, że się w niej podkochiwał, mieli wspólne zdjęcie, ale nie rozmawialiśmy o tym. Po tym zdarzeniu nie było żadnych zmian w zachowaniu brata. Słuchaliśmy muzyki metalowej, AC/DC - mówił Tomasz G.

Obaj mężczyźni przed aresztowaniem Sławomira G. utrzymywali raczej luźne kontakty, widywali się od święta, nieco częściej do siebie dzwonili.

Świadek zeznał, że jego brat ma poważny problem alkoholowy. - W 2010 roku wybraliśmy się na koncert. Sławek był w takim stanie, że nie wiedział, gdzie jest, kładł się na trawę, myśląc, że to łóżko, płakał - wspominał brat oskarżonego.

Po nim głos zabrała prokurator Adrianna Bojarska-Majchrzak. Jej zdaniem kluczowe było przyznanie się Sławomira G. w kwietniu 2014 roku, dobrowolne i spontaniczne. - Jednocześnie oskarżony podał wygodną dla siebie wersję zdarzenia, twierdząc, że pokrzywdzona sama sprowokowała zajście, wyciągnęła nożyczki, którymi w trakcie szamotaniny kilkakrotnie się uderzyła, mówiąc, że o wszystko oskarży Sławomira G. Biegli medycyny sądowej zaprzeczyli jednak tym wyjaśnieniom oskarżonego, uznając, że rany zadano narzędziem ostrokrawędzistym jednosiecznym, a więc nie nożyczkami. Jednocześnie w części potwierdzili wersję oskarżonego, ustalając, że zdarzenie miało gwałtowny charakter, ciosy zadano z dużą siłą, a pokrzywdzona broniła się - mówiła oskarżycielka publiczna, wnosząc o karę 25 lat pozbawienia wolności.

Obrończyni mec. Anna Adamczyk-Frankowska podkreśliła, że oskarżony odwołał wcześniejsze zeznania, a obciążające go informacje pochodzą od Marcina W., który licząc na nadzwyczajne złagodzenie kary poszedł na współpracę z prokuraturą. - Podczas rozmowy z policjantami Sławomir G. uległ pewnym sugestiom i dlatego częściowo się przyznał. Potem to odwołał. Wnoszę o uniewinnienie oskarżonego - mówiła.

- Nie popełniłem tego czynu i proszę o uniewinnienie - powiedział na koniec Sławomir G. Wyrok zapadnie 19 listopada.

Zbrodnia miała miejsce 30 sierpnia 1994 r. w mieszkaniu Joanny S. w wieżowcu przy ul. Żmudzkiej w Bydgoszczy. Ciało leżące w kałuży krwi znalazł jej narzeczony. Dziewczyna zmarła z wykrwawienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!