Plan zakłada przebudowę Grunwaldzkiej tak, by w każdą stronę prowadziły dwa pasy ruchu, a także na większości trasy - buspas. Przy okazji przebudowane zostaną drogi dojazdowe do ulicy, planuje się budowę kładek dla pieszych i likwidację niektórych przejść. Wszystko po to, by usprawnić ruch w tej części miasta i zlikwidować korki, które tworzą się co dzień na tej ulicy.
[break]
- Konsultacje trwają do dzisiaj, w związku z czym spodziewamy się, że pomysły mogą nadejść jeszcze pocztą - mówi Krzysztof Kosiedowski, rzecznik ZDMiKP w Bydgoszczy. - Zebrane wnioski zostaną przekazane do firmy projektowej, która wspólnie z inwestorem oceni możliwość wprowadzenia poprawek do projektu. Do wczoraj wpłynęły do nas 23 wnioski z uwagami.
Plan przebudowy Grunwaldzkiej jest rozbudowany, a koszt przedsięwzięcia wynosi około 100 mln złotych. 85 procent wydatków pokryją fundusze unijne.
- Do ostatniego dnia czekaliśmy na opinie mieszkańców, wczoraj wszystkie nasze uwagi i wnioski zostały złożone do ZDMiKP - mówi Radosław Ginther, przewodniczący Rady Osiedla Osowa Góra. - Rada wypowiedziała się za utrzymaniem przejścia dla pieszych przy skrzyżowaniu ulicy Kolbego z Grunwaldzką. To najkrótsza droga na przystanek autobusowy. Wiem, że proponowane w ciągu ulic kładki dla pieszych mają wielu przeciwników, ale naszym zdaniem przynajmniej jedna - zlokalizowana niedaleko ulicy Skośnej - powinna powstać. Tędy chodzi do przedszkola i szkoły bardzo dużo dzieci, tak będzie dla nich bezpieczniej.
Mieszkańcy zgłaszali też radzie osiedla własne uwagi. Najwięcej ich miały osoby mieszkające wzdłuż ulicy Grunwaldzkiej od wlotu do miasta od strony Pawłówka. - Ludzie są zaniepokojeni, bo według planów trasa zbliży się bardzo do ich domostw. Wielu z nich będzie musiała oddać część własnych gruntów i podwórek. Tłumaczyłem, że opór może się na niewiele zdać, bo obowiązuje ustawa wywłaszczeniowa, która pozwala samorządowi dość szybko przeprowadzić procedurę wywłaszczenia. Ludzie jednak ze spokojem czekają na to, co stanie się po konsultacjach. Dopiero potem będą działać - twierdzi Radosław Ginther.
Wcześniej niektórzy mieszkańcy zapowiadali wystąpienie do prawników, którzy mieliby reprezentować ich w spodziewanym sporze z inwestorem.