
Mały Tomek z Grudziądza gdy w listopadzie 2017 roku trafił do szpitala był w krytycznym stanie. Choć lekarze walczyli o jego życie, po trzech dniach przegrali tę walkę. Chłopiec zmarł. Miał liczne, wewnętrzne obrażenia ciała.

Prokuratura ustaliła m.in. że Radosław M., m.in. krzyczał, straszył, zamykał w szafie i w piwnicy małego Tomusia. Nadto: uderzał pięściami, klapkami, kopał po całym ciele”. Kulminacja agresji Radosława M. wobec Tomka nastąpiła, gdy uderzył malucha w głowę tak silnie, że spowodował obrzęk mózgu, a w efekcie zgon.

Trzyletni chłopiec miał też wcześniejsze obrażenia w okolicy jąder, brzucha, wewnętrzne krwiaki.
Radosław M., jak wynika z materiału dowodowego, fizycznie i psychicznie znęcał się też nad pozostałą szóstką rodzeństwa Tomusia i ich pieskiem. I także takie zarzuty usłyszał.

Po tragicznej śmierci Tomusia w Grudziądzu odbyły się marsze przeciwko przemocy wobec dzieci. Najpierw mieszkańcy zebrali się pod zakładami karnymi w Grudziądzu, gdzie wykrzyczeli swoją złość wobec oprawców chłopca. Krzyczano m.in. "Dzieciobójcy"!