Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces o zabójstwo dwóch kobiet na Więckowskiego

Marcin Rybak
Marcin Rybak
.
. Pawel Relikowski / Polska Press
Dwudziestolatek Artur K. stanął przed wrocławskim sądem oskarżony o podwójne morderstwo. W 2015 roku w mieszkaniu przy Więckowskiego we Wrocławiu zamordował dwie kobiety. Każdej z nich zadał ponad 20 ciosów nożem. Dlaczego? Bo jedna chciała go okraść. Mówi, że nie wiedział co robi i się nie kontrolował.

Nie potrafił opisać wydarzeń. W sądzie nie chciał składać wyjaśnień. Gdy sąd czytał mu to, co mówił w śledztwie, nie potwierdzał tych słów, ale nie potrafił powiedzieć, co jest w nich nie tak i dlaczego wcześniejszych wyjaśnień nie podtrzymuje.

Przy Więckowskiego była agencja towarzyska tzw. „domówka”. Dwie kobiety przyjmowały w prywatnym mieszkaniu. Artur K. zadzwonił tam, umówił się i poszedł. Miał ze sobą plecak, w którym był nóż. Po co nosi nóż? – zapytał go prokurator w śledztwie. W odpowiedzi usłyszał coś o uchodźcach i groźbie zamachów terrorystycznych. Krótko mówiąc nóż miał być dla samoobrony.

Przyszedł do agencji, zapłacił 150 złotych i poszedł do łazienki się umyć. Tak wydarzenia relacjonował podczas pierwszego przesłuchania. Mówił, że nie skorzystał z usługi seksualnej, choć w śledztwie udowodniono mu, że to nieprawda.

W jego wersji po zapłaceniu za „usługę” poszedł do łazienki. Gdy z niej wyszedł zobaczył, jak jedna z kobiet grzebie w jego plecaku. Wściekł się i rzucił się na nią z nożem. W tym czasie w łazience była druga z kobiet. Gdy wyszła, Artur ją też zaatakował nożem. Dostała kilka ciosów i „było już po niej”. - Zorientowałem się, że stoję w kałuży krwi.

Próbował się umyć. Chodził po mieszkaniu i szukał ręcznika. Próbował nożem otworzyć jakąś zamkniętą szafkę. Ale nie wie dlaczego. Nie udało mu się jej otworzyć. Ułamał tylko fragment ostrza noża. To ważne, bo później w jego domu znaleziono nóż z brakującym kawałkiem ostrza. I dopasowano do kawałka metalu odnalezionego na miejscu zbrodni.

Artur przyznał w śledztwie, że pali „zbyt dużo marihuany”. - Żyję chwilą – mówił – nie odczuwam czegoś takiego jak przykrość. Wstaję rano, zajaram.”

Na ostatnim przesłuchaniu zmienił nieco wersję wydarzeń w agencji na Więckowskiego. Mówił, że jedna z kobiet dała mu coś do zapalenia. Myślał, że to marihuana, a to był dopalacz. Dziwnie się po tym czuł i niewiele pamięta. Mówił, że nienawidzi dopalaczy, bije ich dilerów. A co do zabójstwa? - Nie powinienem tego zrobić. Nie wiem dlaczego to zrobiłem – powiedział.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Proces o zabójstwo dwóch kobiet na Więckowskiego - Gazeta Wrocławska