Marszałek nie straszył już upadkiem lotniska i nie rozdawał jego akcji za złotówkę. Nawet prezydent Torunia podkreślał jaki istotny dla niego i mieszkańców jest bydgoski port.
PRZECZYTAJ: Lotnisko nie upadnie, ale co z nazwą portu?
Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie jeden istotny szczegół. Wczorajsza sesja miała charakter pogawędki, a nie twardych ustaleń. W sensie formalnym nie rozwiązano żadnego problemu.
Owszem, prezydenci Bydgoszczy i Torunia zgodzili się na podział akcji proponowany przez marszałka. Co z tego, skoro nie dogadali się co do nazwy portu? Wierzyć mi się nie chce, że w tej materii któraś ze stron zgodzi się na ustępstwa.
Nie chcę być złym prorokiem, ale podejrzewam, że prawdziwa batalia dopiero się rozpocznie. Ktoś będzie musiał ustąpić, nie obędzie się bez ofiar. Oby ofiarą nie został Port Lotniczy Bydgoszcz.