O konflikcie między Chemwikiem - spółką córką bydgoskich Miejskich Wodociągów i Kanalizacji - a Nitro-Chemem, spółką zbrojeniową, działającą na terenach przyległych do dawnego Zachemu, pisaliśmy wielokrotnie. Sytuacja zakładu pogorszyła się właśnie po upadku Zakładów Chemicznych Zachem, za którego pośrednictwem były odprowadzane do oczyszczalni ścieki. Zmienił się także właściciel oczyszczalni - teraz to właśnie Chemwik.
Najpierw nowy operator w roku 2014 podniósł producentowi amunicji opłatę za ścieki z 90 tys. zł na 276 tys. zł miesięcznie. Potem stawka urosła do prawie 700 tys. zł. Wszystko dlatego że zdaniem Chemwiku, Nitro-Chem nie odprowadza ścieków w odpowiednim stanie. Ostatecznie miejska spółka wystąpiła do Urzędu Marszałkowskiego o cofnięcie zbrojeniówce pozwolenia wodnoprawnego, wydanego we wrześniu 2015 roku. Bez tego dokumentu zakład trzeba by było zamknąć - bez pracy zostałoby 350 osób. Do tego trzeba doliczyć plajtę kilkunastu spółek działających na terenie zakładu.
Zgodnie z prawem
Urząd Marszałkowski w swojej niedawno podjętej decyzji podkreśla, że Nitro-Chem przestrzega prawa i pracuje zgodnie z przepisami dotyczącymi ochrony środowiska. Wniosek Chemwiku został uznany za bezzasadny - zbrojeniówka może więc nadal normalnie pracować. Marszałek podkreśla, że bydgoska spółka wciąż prowadzi działania mające na celu poprawienie gospodarki wodno-ściekowej i rozpoczyna budowę zakładowej instalacji do biologicznego oczyszczania ścieków.
Chemwik protestuje
- Chemwik nie zgadza się z decyzją marszałka - informuje Robert Marcińczyk, prezes spółki. A zarzuty ma poważne... - Naszym zdaniem, nie wykazano niezbędnej dociekliwości w odniesieniu do urządzeń moni-torujących jakość ścieków przekazywanych przez Nitro-Chem S.A. do sieci kanalizacyjnej Chemwik. Przypominam, iż brak tych urządzań, pomimo jednoznacznego obowiązku wynikającego wprost zarówno z poprzedzającej udzielenie pozwolenia wodnoprawnego umowy łączącej strony, jak i samego pozwolenia wodno-prawnego, był bezpośrednią przyczyną, dla której Chemwik zdecydował się wszcząć po-stępowanie - uważa prezes spółki córki Miejskich Wodo-ciągów.
Marszałek niewiarygodny?
Chemwik zarzutów ma więcej. - Szczegół niby drobny, ale istotny dla każdego postępowania - uważa prezes Marcińczyk. - Otóż naruszona tu została zasada czynnego udziału strony w postępowaniu. Po przeprowadzeniu dowodu z oględzin Chemwik nie miał możliwości zgłoszenia uwag odnośnie zaobserwowanych w czasie wizji lokalnej faktów, co doprowadziło do istotnego uszczerbku w materiale dowodowym. Ten zaś - bez spostrzeżeń Chemwiku - jest niekompletny i nie daje pełnego obrazu sprawy. A zatem i decyzja Urzędu Marszałkowskiego wydaje się być w tej sytuacji niewiarygodna.
Prezydent Bruski opowie
- W piątek prezydent Bruski skierował do przewodniczącego bydgoskiej Rady Miasta wniosek o wprowadzenie do środowych obrad punktu dotyczącego konfliktu Chem-wik-Nitro-Chem - mówi Anna Strzelczyk-Frydrych z bydgoskiego Urzędu Miasta.
- Wniosek o taką informację pojawił się podczas obrad komisji - mówi Rafał Piasecki, radny PiS i szef Komisji Gospodarki Komunalnej bydgoskiej Rady Miasta. - Osobiście jestem bardzo zadowolony z decyzji marszałka, nie może być bowiem tak, że tak ważna dla obronności kraju firma jak Nitro-Chem może być zamknięta z dnia na dzień.
- Decyzja Urzędu Marszałkowskiego potwierdza to, o czym mówiliśmy od początku - przestrzegamy prawa oraz realizujemy zapisy umowy ze spółką Chemwik - mówi Tomasz Ptaszyński, prezes zarządu Nitro-Chem.
Prezes na Chemwiku nie zostawia suchej nitki. Mówi: - W każdym biznesie jedną z najważniejszych - jeśli nie najważniejszą - sprawą jest prze-widywalność zachowań partnerów. Pozwala to na takie zaplanowanie działalności, które zapewni zysk obu partnerom. Dziś zachowanie spółki Chemwik jest całkowicie nieprzewidywalne. Warto też pamiętać, że Chemwik narzucił naszemu zakładowi parametry ścieków odprowadzanych do oczyszczalni kilkakrotnie bardziej restrykcyjne niż dla ścieków komunalnych, to jest przede wszystkim z gospodarstw domowych.
