MKTG SR - pasek na kartach artykułów

- Pracownicy energetyki wtargnęli na działkę i wycięli drzewa bez mojej zgody - relacjonuje Czytelnik

Dorota Witt
Niedawno na łące pana Andrzeja rosły wierzby, dziś teren „zdobią” jedynie powalone drzewa
Niedawno na łące pana Andrzeja rosły wierzby, dziś teren „zdobią” jedynie powalone drzewa Tomasz Czachorowski
Dziesięć dwudziestoletnich wierzb, rosnących na łące w Fordonie, poszło pod topór jednego dnia. - A to przecież teren Doliny Dolnej Wisły - mówi właściciel, którego podobno nikt o zdanie nie pytał.

- Jestem oburzony, bo nie dość, że pracownicy weszli na teren pod moją nieobecność, to jeszcze wycięli drzewa, które na moje oko nie kolidowały ani z liniami, ani ze słupami, należącymi do energetyki - mówi Andrzej Malich z Fordonu. - To bezprawne działanie, które zgłosiłem na policję.
[break]

Na terenie należącym do pana Andrzeja pozostały tylko pnie drzew i powalone drzewa. To na nim stoją słupy, dzięki którym prąd doprowadzany jest do sąsiednich zabudowań. Obok pni są też gałęzie wiśni, która została przycięta. Drzewo owocowe mogło dotykać linii. - W tamtym miejscu może to i stanowiło zagrożenie, ale dalej kable są już izolowane, jakie to więc niebezpieczeństwo? - pyta pan Andrzej.

- Zakład energetyczny zgodnie z prawem może wystąpić o wydanie decyzji, umożliwiającej wycinkę drzew, pod warunkiem, że kolidują one z urządzeniami, których właścicielem jest firma, dostarczająca energię - przyznaje Bogna Rybacka z Urzędu Miasta. - Wydajemy decyzję dotyczące wycinki, ale o zgodę właściciela na wejście na teren wnioskodawca musi oczywiście postarać się sam.

Firma Enea ze zdarzenia już wytłumaczyła się na policji, w informacji przesłanej do „Expressu” do wycinki wierzb się jednak nie przyznaje.

Rzecznik zapewnia, że o zagrożeniu, jakie powodują drzewa, poinformowała „osoba postronna”: - W związku ze zgłoszeniem dokonaliśmy oględzin wspomnianej linii i stwierdziliśmy, że istnieje bezpośrednie zagrożenie wystąpienia awarii, która skutkować będzie brakiem dostaw energii do zasilanych z tej linii obiektów - mówi Waldemar Olter, regionalny rzecznik firmy Enea. - 20 października, przed przystąpieniem do wycinki, uzyskaliśmy zgodę właściwego dla tego obszaru leśniczego.

Okazuje się, że pracownicy energetyki nie zdawali sobie sprawy, że są na prywatnej działce. - Teren, na którym zostały przeprowadzone prace eksploatacyjne nie był ogrodzony, nie było także żadnych tablic informujących, że działka należy do osoby prywatnej - tłumaczy Waldemar Olter. - Przystąpiliśmy do pracy na podstawie uzyskanej zgody leśniczego. Wycięte zostały gałęzie, dzikie podrosty pod linią a także drzewa (brzoza i olcha), które rosły zbyt blisko linii napowietrznej, stwarzając ryzyko awarii.

Po kilku dniach od wykonania prac do firmy dotarła informacja, że teren, na którym wycięto drzewa, jest własnością prywatną i właściciel zgłosił sprawę na policję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!