https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pożegnanie z warkoczem

Marta Makowska
Zgodnie z tradycją, podczas wieczoru panieńskiego panna symbolicznie żegnała się z dotychczasowym, dziecięcym życiem. Kawalerowie nie przywiązywali do tego wieczoru takiej wagi.

Zgodnie z tradycją, podczas wieczoru panieńskiego panna symbolicznie żegnała się z dotychczasowym, dziecięcym życiem. Kawalerowie nie przywiązywali do tego wieczoru takiej wagi.

<!** Image 2 align=right alt="Image 64158" sub="Trochę dobrego wina i dużo zwierzeń - to najpopularniejszy dziś model wieczorku panieńskiego / Fot. theta">Wieczory panieńskie, zwane też dziewiczymi, stanowiły kiedyś formę przygotowań do obrzędu weselnego.

- W przeciwieństwie do dzisiejszych spotkań, nie miały one charakteru zabawy, lecz wypełnione były określonymi zachowaniami o charakterze symbolicznym. Akcentowały zbliżający się moment przejścia dziewczyny do grona mężatek - opowiada Hanna Łopatyńska z toruńskiego Muzeum Etnograficznego.

Korona, wianki i rózga na płodność

Kawalerom, dzisiaj chętnie bawiącym się w ten ostatni wieczór, kiedyś nie zależało na takich spotkaniach. Jednak, jeśli już się na nie decydowali, zabawa obowiązkowo odbywała się w przeddzień ślubu. Przeważnie panowie spotykali się w wiejskiej karczmie i raczyli się trunkami.

W tym samym czasie w domu panny młodej odbywały się symboliczne rytuały. Dziewczyna spędzała ten wieczór w towarzystwie druhen i rówieśniczek, które wiły koronę ślubną dla panny młodej, dla siebie plotły wianki, a dla drużbów - bukieciki. Musiały również zrobić rózgę weselną.

- Wszystkie te przedmioty pełniły określoną rolę. Każdy miał znaczenie: wianki symbolizowały dziewictwo przyszłej żony, zaś rózga stanowiła symbol płodności - wyjaśnia Hanna Łopatyńska. - Podczas gdy młodzież bawiła się, starsze kobiety piekły ciasta weselne, zwane kołaczami.

Podczas wieczoru dziewiczego odbywały się rozpleciny warkoczy panny młodej, w czym brali udział również mężczyźni: bracia panny młodej, drużbowie oraz narzeczony, który na koniec musiał wykupić od rodziców dziewczyny jej warkocz. Towarzyszyły temu pieśni rozplecinowe.

- Mój wieczór panieński był spokojny. Oczywiście, były na nim same kobiety, ale tylko to łączyło to spotkanie z tradycyjnymi wiejskimi wieczorami. Poszłyśmy z koleżankami do klubu potańczyć, poplotkować. Chodziło nam o wspólne spędzenie czasu - mówi Monika, świeżo upieczona żona.

Zdecydowała, że impreza odbędzie się tydzień przed ślubem, by uniknąć w ten ważny dzień podkrążonych oczu. Chciała być w dobrej formie, by na weselu przetańczyć całą noc.

Pozostało już tylko tłuczenie szkła

Natomiast narzeczony Moniki, Hubert, postanowił zadośćuczynić tradycji. W noc poprzedzającą ceremonię zjawił się pod domem przyszłej żony i wraz z kolegami tłukł szkło, którego okruszki musiała pozamiatać narzeczona.

<!** reklama left>Jego wieczór kawalerski odbył się tego samego dnia. Nie trwał długo. Zgodnie z tradycją, młodzi potem nie rozmawiali ze sobą na ten temat, ponieważ to, co wydarzyło się tego wieczoru, powinno zostać tajemnicą. Pannie młodej udało się jednak ustalić, że w mieszkaniu narzeczonego było głośno i że nie obyło się bez interwencji sąsiada.

Ze wszystkich dawnych obyczajów w niektórych regionach do dzisiaj przetrwał tylko rytuał tłuczenia szkła pod drzwiami panny młodej. Zwyczaj ten, zwany Polterabend, przywędrował z Niemiec. Ma on zapewnić szczęście młodej parze.

Dzisiejsze pożegnania stanu panieńskiego i kawalerskiego nie mają już symbolicznego znaczenia, ale mają zapewnić dobrą zabawę uczestnikom. Narzeczeni chcą się wyszaleć, by później, już jako mąż i żona, bawić się razem. Tego dnia gospodarzy obdarowuje się drobnym prezentami. Stały się one obligatoryjnym punktem programu. Najczęściej jest to wykwintna bielizna lub drobiazgi do domu.

- Dwadzieścia lat temu wręczyłyśmy naszej koleżance wałek, jednak nie miał on służyć do ciasta. Był to wałek „na męża” - śmieje się pani Ewa.

Natomiast kawalerom koledzy najczęściej fundują występ striptizerki, by „po raz ostatni mógł popatrzeć na inną kobietę”. Ciekawym pomysłem jest fartuszek kucharski, wręczeniem którego koledzy dają do zrozumienia, że teraz młody mężczyzna będzie na usługach żonki.

Coraz częściej tego dnia na przyszłych małżonków czeka szereg testów. Towarzysze, którzy są już po zaślubinach, próbują odwieść od tego pomysłu przyszłe „ofiary”. Wytykają wszystkie mankamenty swego stanu i problemy, które pojawiają się w małżeństwie i próbują udowodnić, że życie kawalera to idealny wariant dla mężczyzny.

Sprawdzian z przygotowania do małżeństwa

- Wszystko, na szczęście, ma formę zabawy. Moi koledzy, z którymi wynajmowałem mieszkanie studenckie, zorganizowali mi „małżeński dzień”. Obudzili mnie o drugiej w nocy, stwierdzając, że mają ochotę na czekoladę i ogórki. Nie udało mi się wywinąć i w środku nocy musiałem iść do sklepu. Później było już tylko gorzej: robienie śniadania, odsuwanie mebli do sprzątania, wbijanie gwoździ w ścianę, wynoszenie śmieci i wiele innych domowych obowiązków. Zaprosili również „moją przyszłą teściową”, by mi trochę nad uchem pomarudziła. Na szczęście wieczorem moja „żona”, czyli koledzy, okazała się łaskawa i mogłem ze znajomymi wyjść do klubu i się zabawić - tak studencki wieczór kawalerski wspomina Kacper z Torunia.

By ten dzień był niezapomniany, trzeba wykazać się inwencją. Najczęściej do świadków należy zaproszenie gości i zadbanie o odpowiednie atrakcje.

Jednak, jak zapewniają organizatorzy amatorzy i ci bardziej profesjonalni - dobre wrażenie, jakie na długo pozostanie, jest warte włożonego wysiłku.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski