https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Powstaje kolejny film tworzony siłami amatorów pasjonatów

Piotr Schutta, fot. Tymon Markowski
Rozmowa z MARTĄ FILIPIAK, bydgoską malarką, performerką i reżyserką kina niezależnego.

Rozmowa z MARTĄ FILIPIAK, bydgoską malarką, performerką i reżyserką kina niezależnego.

<!** Image 2 align=none alt="Image 195177" >

„Mała Syrenka” to trzecie przedsięwzięcie filmowe, które realizuje Pani w nietypowej konwencji warsztatów.<!** reklama>

Jest to projekt Fundacji Bez Nazwy i grupy „Czarny karzeł”. Nasz pierwszy film nazywał się „Sny Mani” i kręcony był w Ostromecku, początkowo nieformalnie, ale kiedy okazało się, że zaczyna się to rozwijać, razem z Małgorzatą Winter postanowiłyśmy założyć wspomnianą fundację. W jej ramach urzeczywistniamy od dwóch lat pomysł o nazwie „Bajkomania”. W ubiegłym roku nakręciliśmy „Sobotnią górę”, niemy film czarno-biały. A teraz, na podobnych niekomercyjnych zasadach, powstaje „Mała Syrenka”. Aktualnie korzystamy, między innymi, z gościnności Pałacu w Lubostroniu.

O co chodzi w tych przedsięwzięciach?

Nie o film, lecz o to, że ludzie spotykają się ze sobą. Przez kilka miesięcy przed wyjazdem do Lubostronia w pracowni „Piekarnia” przy ulicy Gdańskiej w Bydgoszczy przygotowywaliśmy kostiumy. Z worków na śmieci, puszek, kartonów i elementów z recyklingu. Cały czas dochodzili nowi ludzie, bo wieść o tym, że robimy film, szła przez miasto. W pracowni odbywały się też próby, w których pomagała nam bydgoska aktorka Roma Warmus. W tym roku podnieśliśmy sobie poprzeczkę i postanowiliśmy stworzyć film w kolorze i z dźwiękiem.

Nie zatrudniacie zawodowych aktorów?

Zawodowych mamy jedynie operatorów, od których zresztą sporo się uczymy, ponieważ nasza praca nad filmem ma formę otwartych dla każdego warsztatów. Poza tym, każdy sam wynajduje sobie zadanie. Jeden lepiej się czuje w tworzeniu scenografii, inny woli być asystentem operatora albo odnajduje się w roli aktora. W sumie przewinęło się na planie około 100 osób. Najmłodsi aktorzy mają po kilka lat. Najstarsza jest pani Ela, ma około sześćdziesiątki, jest gospodynią domową, a w filmie gra królową. W postać króla świata podwodnego wcielił się bydgoski plastyk Grzegorz Pleszyński.

Kiedy będzie można obejrzeć film?

Ostatnie zdjęcia planujemy nakręcić w styczniu lub lutym przyszłego roku. Montaż może nam się uda zrobić latem 2013 roku. Będzie to dla nas duże wyzwanie, ponieważ wszystko odbywa się w konwencji warsztatów. Nie ma zawodowców, są sami pasjonaci. Liczy się dla nas to, że możemy zawierać na planie przyjaźnie, że jesteśmy kreatywni i działamy wspólnie. Poza tym, spełniamy swoje marzenia, bo każdy chyba kiedyś marzył, by wystąpić na ekranie albo nagrać film. Mamy tu ludzi różnych zawodów: adwokata, krawcową, lekarza, dziennikarza.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski