- To taki miły człowiek. Przychodził do nas z żoną, wszystko wspólnie ustalaliśmy, był zadowolony – wspomina Czabańskiego Roman Czerwiński, pełnomocnik Agencji Nowa z Torunia. - Nie spodziewaliśmy się, że ktoś taki może nas oszukać. Robiliśmy wiele kampanii i dotąd to się nie zdarzyło.
Krzysztof Czabański, który w wyborach do Sejmu startował z okręgu toruńskiego, pojawił się w agencji we wrześniu 2015 roku z polecenia. Zdał się na profesjonalizm jej pracowników, którzy wcześniej otworzyli drogę do parlamentu wielu politykom.
Portfele i auta bydgoskich posłów. Zaglądamy do oświadczeń majątkowych
Jak relacjonuje Roman Czerwiński, pierwszą z wystawionych faktur przyszły wówczas poseł uiścił bez mrugnięcia okiem. Drugą miał dostać już po starcie kampanii wraz z ulotkami i innymi materiałami promocyjnymi. Opiewała na bardzo dużą kwotę, której agencja nie ujawnia ze względu na tajemnicę handlową.
- Mimo wielu ponagleń do tej pory nie wyrównał rachunków. Zmienił też numer telefonu i nie ma z nim kontaktu - dodaje Roman Czerwiński.
Z posłem Czabańskim nie udało nam się skontaktować. Sprawę lakonicznie skomentował Maciej Koziołocki, dyrektor jego biura poselskiego. - Żadne pisma do nas nie dotarły. Jeśli sprawa nabierze oficjalnego biegu, będziemy się ustosunkowywać - mówi.