https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pomyślą, zanim wyjadą jeszcze raz

Krzysztof Wypijewski
Żołnierze wykonali swoje zadania i, co najważniejsze, wszyscy wrócili cali i zdrowi. W Iraku pozostało jeszcze 170 ich kolegów.

Żołnierze wykonali swoje zadania i, co najważniejsze, wszyscy wrócili cali i zdrowi. W Iraku pozostało jeszcze 170 ich kolegów.

<!** Image 2 align=left alt="Image 3159" >Powracający żołnierze rozpoczęli swoją służbę 7 lutego, a zakończyli 26 lipca. Można powiedzieć, że mieli szczęście do pogody. W tym czasie w Iraku panowała bowiem... zima.

- Upał nie był taki zły. W ciągu dnia temperatura wynosiła 25 - 30 stopni. W nocy można było porównać ją do tych, które jesienią panują w naszym kraju. Czasami nawet para leciała z ust. Gorszy od upałów był jednak wiatr, który jest tam cieplejszy niż powietrze. Momentami czuło się jakby „zrywał skórę z człowieka” - relacjonuje starszy chorąży, Wojciech Reichel.

Najgorsze upały zaczęły się na kilka dni przed wyjazdem do domów..

Zadanie wykonane

200 żołnierzy 1. Pomorskiej Brygady Logistycznej, którzy służyliw czwartej zmianie polskiego kontyngentu wojskowego w Iraku, powitano uroczyście wczorajw Bydgoszczy. Żołnierze wchodzili w skład Wielonarodowej Dywizji Centrum - Południe, stacjonującejw bazie Charlie w miejscowości Hilla. Do ich zadań należało przede wszystkim zaopatrywanie innych jednostek w paliwo, żywnośći wodę.

- Nasi żołnierze w ciągu pół roku uczestniczyli w Iraku w 600 konwojach, pokonując trasy o łącznej długości 2,5 mln kilometrów. Batalion czwartej zmiany za swe zasługiw służbie logistycznej i bojowej otrzymał od dowódcy dywizji proporzec, który zawiśnie w naszej izbie tradycji - powiedział dowódca 1. Pomorskiej Brygady Logistycznej im. Kazimierza Wielkiego, płk Mieczysław Pawlisiak.

Wojciech Reichel ma 33 lata, jest żonaty i ma 5-letniego syna. Dla niego był to pierwszy wyjazd na misję. Jak twierdzi, chciał sprawdzić swoje umiejętności w ekstremalnych sytuacjach.W Iraku pełnił funkcję szefa kompanii. Cały czas przebywał w bazie. Nie jeździł na patrole. Nie brał udziału w strzelaninach. Żona nie musiała się więc aż tak bardzoo niego martwić.

- Była odpowiednio przygotowywana psychicznie do mojego wyjazdu. Tłumaczyłem jej, co i jak, zanim wyjechałem do Iraku - dodaje.

Z tubylcami nie miał większego kontaktu. Jedynie z tymi, którzy pracowali w bazie. Większych problemów nie było też z porozumiewaniem się.

- Przed wyjazdem otrzymaliśmy minisłowniki. Poza tym Irakijczycy bardzo szybko uczyli się naszego języka - dodaje.

W trakcie rozmów powstawały śmieszne sytuacje.

- Irakijczycy mieli niezły ubaw, gdy nie mogliśmy wymówić jakiegoś trudnego arabskiego słowa. My śmialiśmy się, gdy oni męczyli się ze stwierdzeniami w stylu: „stół z powyłamywanymi nogami” - mówi starszy chorąży Wojciech Reichel.

Żołnierze 1. Pomorskiej Brygady Logistycznej wrócili do domóww niedzielę. Oficjalne i bardzo uroczyste powitanie odbyło się wczoraj w Bydgoszczy.

- To bardzo udany powrót. Żołnierze wykonali swoje zadania i wrócili cali i zdrowi - powiedział wiceminister obrony, Janusz Zemke.

Powrócił spokój

Na ten dzień czekały szczególnie rodziny polskich żołnierzy. Przez cały czas służby drżały o zdrowiei życie swoich najbliższych. Przecież z Iraku nie wróciło dwóch żołnierzy z naszego regionu: starszy szeregowy Gerard Wasielewski z podbrodnickiego Pokrzydowa (został postrzelony przez kolegę podczas czyszczenia broni) oraz podporucznik Daniel Różański z Brodnicy (poległ podczas ostrzału konwoju).

- Wprawdzie ja nie opuszczałem bazy, ale i tak musiałem pilnować się na każdym kroku - twierdzi Wojciech Reichel.

Czy pojechałby po raz kolejny?

- To jest mój zawód i gdyby był taki rozkaz, to tak. Jeżeli byłaby to tylko propozycja, to musiałbym uzgodnić to z rodziną...

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski