https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pomnik patronów na urodziny

Maria Warda
Mszą świętą w żnińskiej farze rozpoczęto obchody jubileuszu 85-lecia I Liceum Ogólnokształcącego im. Jana i Jędrzeja Śniadeckich w Żninie.

Mszą świętą w żnińskiej farze rozpoczęto obchody jubileuszu 85-lecia I Liceum Ogólnokształcącego im. Jana i Jędrzeja Śniadeckich w Żninie.

<!** Image 2 align=right alt="Image 87022" sub="Pomnik Braci Śniadeckich, wykonany przez artystę plastyka Zbigniewa Dolskiego, odsłonili wczoraj Zbigniew Jaszczuk, starosta żniński, oraz Andrzej Kurek, dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego / Fot. Maria Warda">Na uroczystości pojawili się nawet absolwenci, którzy dziś mieszkają za granicą.

Rok szkolny 1923-1924 rozpoczęto 20 września. W szkolnych ławach ówczesnego Męskiego Prywatnego Gimnazjum Klasycznego im. Braci Śniadeckich w Żninie zasiadło 29 uczniów. Ich liczba do końca roku szkolnego wzrosła do 34. Szkołą kierował ksiądz proboszcz Kazimierz Kinastowski. Wśród pierwszych pedagogów znalazł się student medycyny Romuald Paluszkiewicz z Janowca Wielkopolskiego. Lekcje śpiewu prowadził organista Paweł Piwkowski, ojciec europejskiej sławy muzyków. Gimnazjum utrzymywało się z czesnego wnoszonego przez uczniów. Od początku było szkołą elitarną z wysokim poziomem nauczania.

- Chociaż zmieniali się dyrektorzy, profesorowie i uczniowie, patroni liceum są ci sami - mówił podczas kazania ksiądz Tomasz Rogaliński, uczący w I LO religii. - To tu zaczynały się nasze młode lata. Uczyliśmy się, jak mamy dobrze żyć i pamiętać o wartościach, a szczególnie o szacunku do człowieka.

<!** reklama>Podczas oficjalnej uroczystości na dziedzińcu szkoły odsłonięto popiersia patronów szkoły, Jana i Jędrzeja Śniadeckich.

W kinie „Pałuczanin” wyświetlono film o historii żnińskiego liceum oraz czasach współczesnych, który zrealizował Tomasz Gronet.

Chociaż nie żyją już profesorowie oraz pierwsi maturzyści z tamtego okresu, pamięć o nich nadal jest żywa.

Legendą szkoły są, między innymi, nieżyjący już państwo Piotrowiczowie, którzy uczyli języka polskiego i matematyki (ich jedyna córka zginęła w powstaniu warszawskim) oraz profesor Synak, nauczyciel łaciny. Tego ostatniego wspominają ci, którzy uczęszczali do liceum w latach 50. i 60.

- Nie daj Boże, aby profesor Synak zobaczył ucznia wieczorem na randce lub spacerze - wspomina Teresa Grajek, która maturę zdawała w roku 1967. - Uczeń mógł być pewny, że następnego dnia zostanie wywołany do odpowiedzi. Jeśli ktoś nie znał słówek, profesor robił w klasie prawdziwy pogrom - aż wszystko fruwało.

Absolwenci z lat pięćdziesiątych wspominają, że w roku 1953 kilku chłopców zostało aresztowanych za działalność polityczną.

Późniejsze roczniki także pamiętają, że na ich matury przychodzili sekretarze PZPR. Zapewniają jednak, że dzięki przychylności nauczycieli wszystko można było przeżyć.

- My także paliliśmy papierosy, chociaż uczyliśmy się w połowie lat sześćdziesiątych - mówi Marta Bazan. - Mieliśmy swoje kryjówki, ale młodym ich nie zdradzimy. Niech sobie szukają sami.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski