Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polskie skoczkinie bardzo daleko. "Strasznie spóźniam skoki i nie ma już z czego odlecieć"

Daniel Ludwiński
Daniel Ludwiński
Andrzej Banaś
Kinga Rajda i Nicole Konderla zakończyły na 1. serii swój debiutancki udział w olimpijskim konkursie pań. Nasze zawodniczki nie zdołały dolecieć chociaż do 70 metra i zajęły miejsca pod koniec klasyfikacji.

Korespondencja własna z Pekinu

Na awans Polek do drugiej serii liczyli raczej tylko najwięksi optymiści. Tegoroczny sezon jest dla naszej kadry kompletnie nieudany i w Pekinie nie było - bo też chyba być nie pomogło - żadnego przełomu. Teoretycznie do Chin mogliśmy wysłać nawet nie dwie, a trzy zawodniczki, gdyż w trakcie styczniowej relokacji zwolniło się jedno miejsce, jednak Polska zrezygnowała z takiej szansy i poprzestała na wystawieniu Kamili Rajdy i Nicole Konderli.

Warto przeczytać

- Czuję rozczarowanie, bo skaczę już jedenaście lat, więc gdy nie wychodzi, to jest ciężko - powiedziała Rajda, która dwa lata temu potrafiła już wejść do czołowej dziesiątki konkursu Pucharu Świata, a w Pekinie skoczyła zaledwie 69 metrów i była trzydziesta piąta. - Sport jest taki, że nie zawsze wychodzi tak, jakby się chciało. Na treningach w Planicy skakałam bardzo dobrze, ale potem w Willingen miałam już problem z timingiem. Tu, w Pekinie, jest on jeszcze większy. Technicznie jest bardzo dobrze, ale strasznie spóźniam skoki i później nie ma już z czego odlecieć. Pracujemy nad tym, ale w Planicy wybijałam się za wcześnie, a teraz wybijam się za późno.

Druga z Polek, 20-letnia Konderla, skoczyła 64 metry. - Był problem z timingiem, była zmiana nart, ale przyjeżdżając tu nie miałam wielkich oczekiwań, jeśli chodzi o wynik, więc biorę to, co jest. Żaden skok w Pekinie nie był dobry. Ten konkursowy będę musiała przeanalizować z trenerem, bo wydaje mi się, że był z nich najlepszy, ale bywa, że przez stres i napięcie moje odczucia w trakcie konkursu są trochę zaburzone. Jeśli chodzi o warunki, to wystarczy, że za progiem jest cisza, i nie ma już znaczenia, że na dole będzie wiatr, bo się do tego wiatru w ogóle nie doleci. Za cztery lata chcę jednak znowu spróbować i wtedy wygrać. Jeśli sportowiec ma jakiś cel, będzie do tego celu dążył.

Nasze zawodniczki czeka jeszcze drugi start w Pekinie - wystąpią w drużynowym konkursie mikstów.

- Przed mikstem będę trenowała na sucho, żeby się poprawić, ale przede wszystkim chciałabym się w końcu wyspać. Na razie po przylocie przespałam jedną noc, a tak to w ogóle nie śpię. Mam z tym problem - przyznała Rajda.

Konkurs wygrała Słowenka Ursa Bogataj, która wyprzedziła Niemkę Katharinę Althaus i swoją rodaczkę Nikę Kriznar.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Polskie skoczkinie bardzo daleko. "Strasznie spóźniam skoki i nie ma już z czego odlecieć" - Sportowy24