To co jest problemem, to, że w czasach dobrej koniunktury, czyli przez ostatnich 5 lat rząd cały czas odnotowywał deficyty, ten zrównoważony budżet to tylko trik marketingowy i kreatywna księgowość. Jak odliczymy jednorazowe dochodu y spojrzymy na całe finanse publiczne, to okaże się, że rząd zaplanował na ten rok 2,2 proc. PKB deficytu, co jest jednym z większych deficytów w UE- tłumaczy w rozmowie z AIP dr Aleksander Łaszek, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Jak tłumaczy, w sytuacji kiedy gospodarka zwalnia, co będzie oznaczało automatyczny spadek wpływów a do tego potrzebę niezapewnienia dodatkowych środków związanych z epidemią, to okazuje się, że już w momencie startu stan finansów publicznych jest zły.
- Ponadto warto spojrzeć na służbę zdrowia. Rząd nie tylko nie wprowadził żadnych reform zwiększających istotnie jej efektywność ale też to czym się chwali rząd, czyli ten wzrost wydatków na służbę zdrowia de facto jest fikcyjny. W miliardach złotych rzeczywiście widzimy wyższe kwoty ale jak spojrzymy na wydatki na zdrowie w relacji do bieżącego PKB, to okaże się, że od 2015 roku one ledwo drgnęły, z 4,5 do 4,6 proc. Cała ustawa mówiąca o podniesieniu wydatków na zdrowie do 6 proc. również polegała na triku księgowym. Gdzie punktem odniesienia było PKB sprzed dwóch lat, więc póki PKB rośnie, to tak naprawdę możemy deklarować, że ten wskaźnik rośnie ale faktyczne wydatki do bieżącego PKB niemalże stoją w miejscu. Co jeszcze istotniejsze, poza zwiększaniem środków bardzo brakuje reformy zwiększającej wydajność służby zdrowia- podsumowuje Łaszek.
