Kulisy życia gangsterów ujawnił na zdjęciach Jarosław S. pseudonim Masa, jeden z kluczowych świadków w procesach Pruszkowa. Zdjęcia wykorzystane za zgodą Jarosława S. Obejrzyjcie kulisy życia polskiej mafii.
W książce „Zagadki kryminalne PRL” czytamy, że w tym okresie gangsterzy z Pruszkowa działali już pełną parą. Funkcjonowały tam bowiem liczne, zwykle kilkunastoosobowe grupy przestępcze, takie jak gang kierowany przez Wojciecha Kiełbasińskiego „Kiełbasę”, który u schyłku lat 80. wyspecjalizował się w bandyckich napadach na tiry z przemycanym towarem, zwłaszcza alkoholem, papierosami i sprzętem elektronicznym. Z późniejszych zeznań świadka koronnego „Masy” wynika, że największe zyski gangsterzy czerpali z kradzieży, a następnie sprzedaży alkoholu i papierosów. Towar pozyskiwali ze wspomnianych napadów na tiry, a także z „transakcji” dokonywanych z handlarzami.
„Barabasz” osobiście nie zajmował się tym procederem, ponieważ - używając języka handlowego - był hurtownikiem, pobierał od każdej z kilkunastu pruszkowskich grup haracze. Mundurowi promotorzy dobrze o tym wszystkim wiedzieli, przymykali dyskretnie oko i wzmacniali w ten sposób pozycję bossa miejscowej mafii. Ta intratna dla obu stron współpraca trwałaby zapewne przez kolejne lata, gdyby nie przedwczesna śmierć Ireneusza P. (rodzina zastrzegła, by nie podawać jego nazwiska). 4 marca 1991 roku „Barabasz” zginął, jadąc z nadmierną prędkością, w wypadku samochodowym w okolicy Warszawy. Według innych wersji wypadek miał miejsce pod Nadarzynem, a nie jak często podawano pod Komorowem, „Barabasz” jechał BMW, a nie ładą, i nie uderzył w drzewo, lecz wpadł w poślizg na prostej drodze. W każdym razie w półświatku szeptano, że na tamten świat przedwcześnie wyprawiła go konkurencja. Fakt ten pozostanie pewnie tajemnicą, a ponadto, z braku dowodów na udział osób trzecich, prokuratura uznała ten wypadek za zdarzenie losowe i sprawę umorzyła.
