Poszukiwanie filmów na potrzeby festiwali można porównać do połowu pereł. W bydgoską sieć złapało się ich kilkanaście - cały festiwal „Sputnik”. Najlepsze filmy kinematografii rosyjskiej można oglądać od 13 do 19 listopada. I popić herbatą z konfiturą albo... setką wódki.
<!** Image 2 align=right alt="Image 137135" sub="„Lecą żurawie” (pokaz 16.11.)">Krytycy filmowi, śp. Zygmunt Kałużyński i Tomasz Raczek, prowadzili niegdyś program pod tytułem „Perły z lamusa”, a w napisanej wspólnie książce nazwali siebie „poławiaczami pereł”. I chociaż panowie rozprawiali o kultowych filmach i mieli do dyspozycji zbiory kinoteki Telewizji Polskiej, to ich jubilersko-rybackie porównanie pasuje do każdego, kto w naszym kraju pokazuje ruchome obrazy szerokiej publiczności. Mowa przede wszystkim o organizatorach festiwali, którzy nie pracują dla mocarnych sieci kinowych, a biały ekran i projektor rozstawiają
w małych kinach,
nierzadko nawet w klubach. Starają się wyłowić filmy (perełki), które krótko po premierze osiadają na mieliźnie.
- Śledzę wszystkie premiery i wyławiam filmy, które nie pojawiły się w multipleksach, a trafiły do sieci kin seryjnych. Po kilku miesiącach zbiera się lista blisko 10 tytułów. Wraz z moim współpracownikiem zaczynamy dzwonić do znajomych kin w całej Polsce z pytaniem, jak te filmy się przyjęły. Potem decydujemy, które z nich przyjadą do Bydgoszczy - mówi Arkadiusz Hapka, pomysłodawca festiwalu „Never seen in Bydgoszcz”.
<!** reklama>Aż trudno uwierzyć, że w czasach, kiedy film na DVD wchodzi do sprzedaży krótko po premierze kinowej, płyty z przebojami są dostępne w sklepach i kioskach, a haniebny proceder „ściągania” pirackich kopii z Internetu nie ma końca, legalne filmy od dystrybutora krążą po kraju tylko w analogowej wersji.
<!** Image 3 align=left alt="Image 137135" sub="„Bikiniarze”">A więc perełki to w rzeczywistości szpule 35-milimetrowej taśmy celuloidowej. W morzu kina ambitnego poławiają tylko najwięksi dystrybutorzy jak „Gutek”, „Monolith” czy „Vivarto”. Za grube pieniądze wykupują prawa do filmu i w kilku kopiach rozprowadzają go w kraju.
- Bywa, że jest tylko 8 kopii i w Polsce może się odbywać 8 seansów jednocześnie. Aby je zaplanować, właściciele kin mają stały kontakt ze sobą i planują trasę filmu. Gdy sprowadzaliśmy „Braci Karamazow”, pokaz rozpoczynał się o godz. 18.00 w Bydgoszczy, a już o 21.00 film musiał być w kinie w Poznaniu - dowiadujemy się od Arkadiusza Hapki.
Wytrawni rybacy potrafią skutecznie zarzucić sieć. Na przykład na warszawski Festiwal Filmów Rosyjskich „Sputnik nad Polską”. I tym właśnie sposobem od 13 do 19 listopada kinomani będą mogli oglądać
perły w Bydgoszczy.
<!** Image 4 align=right alt="Image 137135" sub="„Moskwa nie wierzy łzom”">W przypadku tej imprezy kwestia sprowadzania filmów nie jest już tak skomplikowana, bo organizator festiwalu jest jednocześnie dystrybutorem filmów zza wschodniej granicy.
Wszystkie seanse zapowiadanego „Sputnika” będą odbywać się w kinie „Moment” w „Mózgu” w klubowej sali przy ulicy Gdańskiej 10. W programie bydgoskiej odsłony festiwalu jest kilkanaście tytułów, a wśród nich filmy krótkometrażowe, dzieła wielkich mistrzów kina rosyjskiego i produkcje młodego pokolenia. Pokaz otwiera komedia romantyczna z 1934 roku pt. „Świat się śmieje”. Jest to film, który zapoczątkował w ZSRR modę na musicale. Bohaterami tej lirycznej komedii, łączącej elementy folkloru, groteski i burleski, są pastuch, który robi karierę jako dyrygent orkiestry jazzowej, oraz służąca, główna gwiazda tej orkiestry. „Świat się śmieje” pobił rekordy popularności i idealnie wpasował się w oczekiwania ówczesnej widowni. Z pewnością spełni też nadzieje współczesnych.
- Gdy organizowaliśmy w „Mózgu” „Rosyjskie preludium” bardzo mile zaskoczyło nas to, że tym wydarzeniem zainteresowali się także ludzie, którzy nie bywali wcześniej w klubie, przyszli tu dla samych filmów - dzieli się swoimi obserwacjami Arkadiusz Hapka. - Podejrzewam, że teraz będzie podobnie, bo repertuar jest bardzo różnorodny i tak skonstruowany, aby pokazać ewolucję kina rosyjskiego.
Melodramatycznie będzie za sprawą filmu „Moskwa nie wierzy łzom” (1979 r., reż. Władimir Mieńszow), który pokazuje losy trzech młodych mieszkanek hotelu dla robotnic. Ponadto będzie można, m.in., zobaczyć „Dworzec dla dwojga” (1982 r., reż. Eldar Riazanow) i „Morfinę”(2009 r., reż. Aleksiej Bałabanow), której scenariusz powstał na podstawie bezlitośnie ostrych „Zapisków młodego lekarza” Michaiła Bułhakowa.
To już niemal bydgoska tradycja, że rosyjskie filmy widz popija gorącą herbatą z konfiturą (z XIX -wiecznego samowara). Mocny i brutalny przekaz trzeba czasem znieczulić kieliszkiem rosyjskiej wódki. Organizatorzy zapowiadają, że i tym razem smaczków nie zabraknie, a do menu dołączą tradycyjne bliny.
„Sputnik” w weekend
13.11. - „Świat się śmieje” ( godz. 17.00); „Słowo jak głaz”( godz. 19.00); „Zakładnik” (godz. 21.00). 14.11. - filmy krótkometrażowe (godz. 16.00); „Moskwa nie wierzy łzom”(godz. 18.00); „Bikiniarze” (godz. 21.00). 15.11. - filmy krótkometrażowe (godz. 16.00); „Kamienna głowa” (godz. 18.00), „Księżycowy tata” (godz. 21.00). Program festiwalu na następne dni można znaleźć na stronie: www.moment.pl